8 sierpnia 2015 roku. Olympique Marsylia przegrywa na swoim stadionie premierowy mecz sezonu 2015-2016. Ale nie o porażce z SM Caen mówiono i pisano po końcowym gwizdku, tylko o dymisji Marcelo Bielsy. Argentyński szkoleniowiec OM poinformował na konferencji prasowej po tym spotkaniu, że odchodzi z klubu. Ta wiadomość zszokowała wszystkich. Trudno odszukać w historii futbolu taki przypadek, by trener po pierwszym pojedynku nowego sezonu zdecydował się rozwiązać kontrakt. I do tego o jego decyzji dowiadują się najpierw media.
Zaczęło się beznadziejnie. Drużyna, która ma walczyć o mistrzostwo, przegrywa na starcie sezonu mecz, a jednocześnie dalej z klubem nie będzie pracował trener przygotowujący ją do kolejnego sezonu. Bielsa nie bez powodu nosi przydomek „El Loco”. Dlaczego Argentyńczyk postanowił odejść z Marsylii? Wszystko za sprawą niewłaściwej pracy zarządu OM, właścicielki i prezesa. Wraz z zakończeniem ubiegłego sezonu Bielsa i Labrune prowadzili rozmowy na temat nowego kontraktu, mimo że we Francji każdy klub jest zobowiązany podpisać kontrakt z nowym trenerem na minimum dwa lata. Bielsa jednak zawarł klauzulę w swojej umowie, że może zerwać kontrakt ze skutkiem natychmiastowym po roku pracy. Trwające od maja negocjacje ws. nowego kontraktu do pierwszego spotkania ligowego jeszcze się kończyły, chociaż w lipcu uzgodniono już wiele szczegółów i tylko zgoda właścicielki klubu, Margarity Louis-Dreyfus, pozostała do tego, by parafować nowy kontrakt. Niestety, MLD ostatecznie nie przystała na wszystkie warunki Bielsy, dlatego też prawnik Louis-Dreyfus chciał zmienić nieco umowę, na co absolutnie nie wyraził zgody Argentyńczyk. Rozgniewany tą sytuacją Bielsa już kilka dni przed meczem postanowił, że opuści klub i przedstawił nawet mediom na pomeczowej konferencji list, który napisał do prezesa Labrune.
Problemy zaczęły się jeszcze wcześniej. Podczas letniego mercato OM opuściło aż siedmiu podstawowych piłkarzy! Aż czterem zawodnikom wraz z końcem sezonu skończyła się umowa i mogli szukać sobie nowego klubu. Olympique tym samym nie zarobił nic na tych graczach, mimo że Bielsa chciał zatrzymać ich wszystkich w zespole na kolejny sezon. Wprawdzie Labrune zakomunikował, że zamierza przedstawić wszystkim nowe umowy, to warunki miały być zdecydowanie gorsze od tych, które obowiązywały ich w sezonie 2014-2015. Niemal do samego końca negocjowano z Jérémym Morelem, ale każda kolejna oferta ze strony włodarzy była niezadowalająca i w końcu ten podpisał kontrakt z Olympique Lyon. Nadzieję na pozostanie w Marsylii miał wciąż André-Pierre Gignac, tyle że Labrune nie zaproponował mu nawet połowy tego, ile dotychczas zarabiał, a kolejnych rozmów już nie było. Ten też nie czekał i zdecydował się na grę w… Meksyku.
Polityka zaciskania pasa w związku z fatalnym sezonem 2013-2014 trwała nadal, z tym że w letnim okienku OM zarobił na sprzedaży Giannelliego Imbuli, Dimitriego Payet i Floriana Thauvina blisko 55 mln euro i powinien był wykorzystać przynajmniej 2/3 tej sumy na wzmocnienia. Wprawdzie wydano ponad 15 mln na transfery, jednak nie udało się przede wszystkim kupić napastnika, który zastąpiłby Gignaca. Jak na razie najlepszą decyzją Labrune jest pozyskanie Lassany Diarry, którego ponoć na powrót do Francji przekonywał sam Bielsa.
W związku z odejściem Bielsy klub musiał natychmiast szukać jego następcy. W mediach pojawiło się sporo kandydatów, w tym m.in. Juergen Klopp, ale w tygodniu poprzedzającym mecz 3. kolejki L1 nowym trenerem OM ogłoszono Michela. Hiszpan zanotował wyśmienity debiut, OM bowiem pokonał na Vélodrome aż 6:0 ESTAC Troyes. W 2. kolejce zespół poprowadził Franck Passi, który pozostał w Marsylii i jest jednym z asystentów Michela. Co ciekawe, pod wodzą Hiszpana marsylczycy wygrali po raz pierwszy w bieżącym sezonie.
Jak dotąd (stan na 14.10.2015) rozegrano dziewięć kolejek w Ligue 1 i Michel ma za sobą jedynie dwa zwycięstwa. OM zajmuje obecnie 16 miejsce w lidze francuskiej z dorobkiem ośmiu punktów. Dość powiedzieć, że marsylczycy nie zdołali zdobyć kompletu punktów od pięciu spotkań, z czego w minionych trzech schodzili z boiska przegrani. W porównaniu do poprzedniego sezonu OM w tym uczestniczy w Lidze Europy. Podopieczni Michela udział w europejskich rozgrywkach rozpoczęli nad wyraz okazale, zwyciężyli bowiem 3:0 nad FC Groningen w Holandii, lecz w następnej potyczce musieli uznać wyższość u siebie Slovana Liberec (0:1).
Wyniki ewidentnie pokazują, że Olympique Marsylia wciąż jest zdezorganizowany mimo kilku obiecujących występów. Pięć porażek ligowych to bardzo dużo jak na prowansalską drużynę. Do lidera marsylczycy tracą aż 15 punktów. Kolejnym rywalem OM będzie FC Lorient.
Ponadto ostatnimi czasy w mediach pojawiła się ponownie informacja, jakoby MLD była gotowa do sprzedaży klubu z racji konkretnych ofert, ale wszelkie doniesienia w tej kwestii zostały zdementowane przez włodarzy Olympique’u Marsylia.