W sezonie 2011/2012 stworzyli znakomity zespół, który zagrał na nosie ekspertom i niespodziewanie sięgnął po Mistrzostwo Francji. Jak często bywa w takich przypadkach, czołowi zawodnicy zespołu stopniowo opuszczali klub, aby spróbować swoich sił za granicą. Ich kariery potoczyły się ze zmiennym szczęściem, a teraz trzech z nich wraca do Francji i zamierzają przypomnieć o sobie miejscowym kibicom, a przede wszystkim powalczyć o miejsce w reprezentacji na Euro 2016.

Każdy z powracających miał swój udział w zdobyciu mistrzostwa. Najwięcej grał Mapou Yanga-Mbiwa, który tworzył parę stoperów z Hiltonem i ten zawodnik może być najbardziej zadowolony ze swoich europejskich wojaży. Na emigracji trochę gorzej powiodło się Cabelli oraz Stambouliemu, ale wracają żeby odbudować się i w przyszłości z powodzeniem zwojować europejskie stadiony.

Najwcześniej, bo po pół roku po zdobyciu mistrzostwa, klub opuścił Yanga-Mbiwa i wybrał najpopularniejszy kierunek dla odchodzących z Ligue 1, czyli angielską Premier League. Według wielu ekspertów nie potrafił zaadaptować się do angielskiej mentalności. W trakcie półtorarocznej gry dla Newcastle nie wywalczył sobie stałego miejsca w defensywie „Srok”. Rzucany przez Alana Pardew z miejsca na miejsce grywał na lewej i prawej stronie obrony, a nawet jako defensywny pomocnik. Dlatego propozycja wypożyczenia do AS Romy była dla niego jak zbawienie. W nowym zespole dostał od Rudiego Garcii pozycje podstawowego stopera i nie zawiódł. Regularna gra na wysokim poziomie w lidze i europejskich pucharach zwróciła uwagę Didiera Deschampsa, który w listopadzie ubiegłego roku wysłał mu pierwsze powołanie do reprezentacji po ponad dwóch latach. Teraz w Lyonie powinien stworzyć solidną parę stoperów i wraz z Umtitim zapewnić spokój w defensywie, którego Lyon już od dłuższego czasu nie zaznał.

Najdziwniejszą drogę przeszedł Remy Cabella, który od zawodnika występującego w miarę regularnie, stał się osobą niemile widzianą na St James’ Park. Bardzo intensywnie usiłował dostosować się do warunków gry w Anglii i mimo, że często przebywał na boisku, to jego wpływ na grę „Srok” był znikomy. Pierwszą z dwóch asyst zaliczył w 9 kolejce, a jedynego gola strzelił 31 stycznia. To było o wiele za mało niż oczekiwali od niego kibice i sztab szkoleniowy. Na jego głowę posypała się fala krytyki i po zakończeniu rozgrywek coraz częściej mówiło się o jego odejściu, mimo iż jego ojciec mówił o dobrym samopoczuciu swojego syna w Newcastle.

Marsylia bardzo długo wyrażała zainteresowanie zatrudnieniem wychowanka MHSC, a „Sroki” bardzo poważnie spoglądały na Thauvina. W końcu doszło do wymiany w ramach której Thauvin przeszedł do Newcastle za 18 milionów euro, a na Stade Velodrome w ramach wypożyczenia z opcją wykupu przeniósł się Cabella. Patrząc na tą transakcję można śmiało stwierdzić, że najlepiej na niej wychodzi Marsylia, która oddała mało efektywnego zawodnika za więcej niż kupiła w 2013 roku. Cabella liczy na odbudowanie formy z najlepszych lat gry dla Montpellier i załapanie się do składu na Euro, co przy regularnej grze w OM powinno być realnym celem dla tego zawodnika.

W końcu przychodzi czas na Benjamina Stambouliego, który odszedł w tym samym czasie co Cabella, ale on wybrał Tottenham i na pewno żałuje swojej decyzji. Na White Hart Lane w Premier League pełnił rolę zmiennika i dlatego mógł liczyć wyłącznie na występy w Lidze Europy i krajowych pucharach. Sam zawodnik przy podpisywaniu kontraktu z PSG mówił, że z Anglii wywozi wyłącznie dobre wspomnienia i bagaż wielu wartościowych doświadczeń. Tylko czy ten zawodnik nie spadł z deszczu pod rynnę? Jak na razie tak to wygląda, bo w dotychczasowych spotkaniach ligowych i Superpucharze wchodził z ławki zaledwie na końcowe minuty.

Dopóki w Paryżu pozostaje Thiago Motta, to jego miejsce jest na ławce rezerwowych i pozostaje mu walka z Rabiot o pozycję pierwszego zawodnika wchodzącego z ławki. Stambouli przyszedł w miejsce Cabaye’a, który nie mogąc się przebić do składu po dwóch latach odszedł do Crystal Palace. Czy podobny scenariusz czeka tego zawodnika? Z biegiem czasu otrzymamy odpowiedź na to pytanie, a jak na razie musimy poczekać na rozwój sytuacji z ewentualnym odejściem Thiago Motty.

Jak widać losy mistrzów z 2012 roku wracających do Ligue 1 potoczyły się różnie, ale przyświeca im jeden cel powrotu na szczyt i wywalczenia miejsca w reprezentacji „Trójkolorowych” na Euro. Jak sobie poradzą? Będziemy mogli śledzić ich poczynania na francuskich boiskach i w odpowiednim czasie wydać osąd.