Wieża Eiffle’a pełna blasku oraz stadion Parc des Princes, na którym odbyła się przedwczoraj ceremonia udekorowania nowych-starych mistrzów Francji, zakończyła trwający nieco ponad 9 miesięcy wyścig pt. Ligue1.

Wyścig o mistrzostwo, wyścig o europejskie puchary i na końcu, wyścig o prawo do utrzymania w lidze. Paryż się cieszy, podobnie jak księstwo Monaco, podczas gdy żałoba dosięgnęła Sochaux, Valenciennes oraz Ajaccio.

Teraz nadszedł czas wyliczeń, czas podsumowań i wreszcie, czas oczekiwań na nowy sezon.

Słyszycie: „Ligue 1 2013/14”. Myślicie.. no właśnie, co? Z czym wam się to hasło kojarzy? Dla mnie osobiście, to przede wszystkim:

1) Bezstroska lekkość mistrzów – Paryżanie zdobyli mistrzostwo bez włączenia czwartego biegu, czyż nie? Kiedy widzę przed oczami obraz mistrzów Francji, widzę swobodę, widzę łatwość i niejednokrotnie wręcz lenistwo. Lenistwo spowodowane brakiem stresu. Zdobyte od niechcenia, zdobyte niskim nakładem sił.

2) Miliony widzę, miliony! To było rekordowe lato dla Ligue1. 378,8 mln euro, jakie wydały francuskie kluby to kwota, jaka nigdy nie wystąpiła w historii tych rozgrywek. Oczywiście, nie byłoby o tym mowa, gdyby nie dwaj bogacze, PSG oraz Monaco (oba kluby wydały ponad połowę w/w kwoty). Nowobogaccy kontra biedni – tak oddziela się teraz dwójkę najlepszych klubów we Francji od reszty.

3) Siła w beniaminkach. Przypominacie sobie, kiedy tak dużą władzę w swoich dłoniach sprawowały kluby, które dopiero przymaszerowały z Ligue 2? Jeśli nie wiecie o co mi chodzi – Monaco zdobywa wicemistrzostwo, a Guingamp szturmem bierze Puchar Francji, dzięki czemu zapewniają sobie start w przyszłorocznych rozgrywkach europejskich. Precedens? Trzeba sprawdzić.

4) Obalone rekordy. Ile ich w tym sezonie pobito? Przede wszystkim, rekord w ilości zdobytych punktów w jednym sezonie (89). Następnie, wspomniane wcześniej rekordy transferowe (Cavani, Falcao). Mickael Landreu i ilość występów w lidze. Enyeama i minuty bez straconej bramki. Ciężko teraz przypomnieć sobie wszystkie te niesamowite serie, passy i ilości, które zdobywały kluby i zawodnicy w tym sezonie.

5) Marsylia wygwizdana. Z nieba do piekła – tak można opisać drogę, jaką przebyli kibice OM w ciągu zaledwie jednego roku. Przecież w poprzednich rozgrywkach zdobyli drugie miejsce, spisując się nad wyraz dobrze, a dodatkowo w letnim okienku transferowym wzmocnili swój skład o kilka bardzo interesujących nazwisk. Dziś? Są poza burtą LE, nie wspominając o LM. Zawiedli na całej linii.

6) Europa za mocna. Nie licząc PSG oraz Lyonu, reszta zespołów walcząca w europejskich pucharach (Marsylia, Nicea, Saint-Etienne oraz Bordeaux) powinna się wstydzić. W szczególności Nicea oraz SE, które skompromitowały francuską piłkę w starciach z o wiele słabszymi drużynami. Zamiast gonić, Europa im ucieka.

7) Lyon młodzieżą stoi. Kolejny sezon za nami, a Olympique Lyon wciąż zaskakuje nieznanymi dotąd nazwiskami – Ferri, Fekir, Tolisso, Zeffane – każdy z nich w mniejszym lub większym stopniu przyczynił się do kilku punkcików uciałanych przez zespół Remi Garde w tym sezonie.

8) Pogoń Sochaux, o której rozpisywałem się w ostatnich wpisach na stronie. Podopieczni Herve Renarda wykazali się niezłomnością charakteru i ambicją godną pochwały. Do końca walczyli o prawo do pozostania w lidze, mimo że na półmetku rozgrywek byli spisani na straty. Niestety, po 13 latach obecności w elicie francuskiej piłki, spadli do Ligue 2.

9) Krychowiak jak Jeleń. Od długiego czasu nie mieliśmy w najwyższej klasie rozgrywkowej we Francji Polaka, który zaliczałby tak dobre występy i otrzymywał tak wysokie noty. A na pewno takiego, który niemal co kolejkę dobijał się do jedenastki tygodnia. Jasne, nie zapomniałem o Obraniaku. Jednak on sam był traktowany we Francji jako jeden z nich, nie jako obcokrajowiec.

10) Powrót Cisse – cóż, typowo osobiste wspomnienie. Przyznam, że z sentymentem wspominam tego charakternego zawodnika, zarówno z popisów na boiskach L1, jak i z nieśmiertelnego, wirtualnego Championship Managera. Miło było ponownie zobaczyć takie bramki, w jego wykonaniu.

Wasza pierwsza myśl przy wspominaniu zakończonego niedawno sezonu?

  • Piotrek

    Pierwsza dwójka była raczej do przewidzenia, choć myślałem, że znacznie lepiej będzie sobie radzić Marsylia i może przedzieli PSG i Monaco. Początek sezonu na to wskazywał, ale potem wszystko się posypało. Ta drużyna ma naprawdę ciekawy skład, szczególnie jeśli chodzi o siłę ofensywną. Dla mnie ich pozycja jest dużym rozczarowaniem.
    Zaskakuje mnie też Lyon, ale akurat pozytywnie. Ostatnie kilka sezonów, to prawdziwa rozbiórka tej drużyny. Dzięki Garde, który odważnie postawił na młodzież, szkółkę Lyonu faktycznie można stawiać jako wzór. Zawsze tam była zdolna młodzież, ale chyba nie do końca był wykorzystywany potencjał tych młodzików. Piąte miejsce, finał krajowego pucharu i ćwierćfinał LE uważam za duży sukces tej drużyny. Ja jako kibic OL nie spodziewałem się, że ten sezon będzie tak pozytywny.
    Na plus zaskoczyły także ASSE i Lille. Tutaj akurat według mnie duża zasługa trenerów. Patrząc na ich kadry chyba mało kto prorokował im walkę o podium.
    Jako największe rozczarowanie, oczywiście oprócz Marsylii stawiam nie Sochaux o którym nieraz była mowa, a Rennes. Co do tej pierwszej drużyny, to sprawa jest prosta. Sochaux co roku jest coraz słabsze. Chyba jedyną taką wyróżniającą się postacią jest Corchia. Wiem, że wielu z Was ma sentyment do tej drużyny, ja również zaliczam się do tego grona. Nie ma co się jednak oszukiwać Sochaux spadło zasłużenie.
    Co do Rennes, to zupełnie inna historia. Klub przed sezonem dokonał niezłych transferów. Do świetnie spisującego się w zeszłym sezonie trio – Feret, Alessandrini, Pitroipa dołączyli Toivonen, Grosicki i N’Tep. Wydawało się, że Rennes będzie z powodzeniem biło się o pierwszą 6, a tu klapa na całego. Aż dziwne, że trener zachował posadę.