We Francji, tak jak w każdym innym zakątku na Ziemi, skupienie piłkarskiego półświatka koncentruje się dziś na spotkaniach kadry narodowej, krajowe rozgrywki zrzucając na dalszy plan. We Francji więc, tak jak w każdym innym zakątku na Ziemi, debatują nad wyborami selekcjonera, debatują nad potencjalną taktyką oraz siłą następnych rywali, wskazując ich słabe oraz mocne punkty. Ogółem, sielanka pomieszana z paplaniną.
I mało kto wspomina już o skandalu, którym żyły i karmiły społeczeństwo francuskie media przez ostatnich kilka dni, czyli afera „Sagnol rasista”.
Dziś odeszły już w zapomnienie słowa wypowiedziane przez szkoleniowca Bordeaux, Willego Sagnola, który w jednym z umówionych przez gazetę Sud-Ouest spotkań pracowników i zawodników Bordeaux z ich fanami powiedział ze dużo, jak na standardy francuskiego smaku. Za dużo, dla ograniczonych francuskich wojowników o wolność słowa i równość rasy, którym idea tych haseł przesłoniła odbiór rzeczywistości. Za dużo? Dobre sobie.
O co dokładnie chodzi? O odpowiedź, jakiej udzielił na pytanie dziennikarza tej gazety, tj. jak poradzi sobie z zawodnikami wyjeżdżającymi na Puchar Narodów Afryki w przyszłym roku? Pytanie banalne, pytanie proste i pytanie, na które większość z bossów wielkich europejskich klubów odpowiedziałaby w stylu, w jakim faktycznie odpowiedział z początku Sagnol: „Poradzimy sobie tak samo, jak z kontuzjami w drużynie – będziemy koncentrować się od meczu do meczu, patrząc jak zawodnicy radzą sobie ze zmęczeniem i dokonywać częstych rotacji.” Bla, bla, bla – typowa kurtuazja, by dobrze wypaść.
Z tymże, Sagnol nie poprzestał na tym zdaniu. Bynajmniej, postanowił rozwinąć swą wypowiedź i wyjść poza ramy klasycznych, kulturalnych frazesów. W wolnym tłumaczeniu, doczekaliśmy się więc takiej oto odpowiedzi:
Co jest jednak pewne, że za mojego panowania w tym klubie będziemy ściągać coraz mniej zawodników z Afryki, ponieważ nie chcę więcej znaleźć się w sytuacji, gdy tracę 12 z moich zawodników raz na dwa lata. [..] Zaletą „typowego” afrykańskiego zawodnika jest to, że jest tani, że jest gotowy do walki, że jest.. potężny, na boisku. Jednak w futbolu nie tylko to się liczy – liczy się także technika, inteligencja, dyscyplina. Potrzebne jest wszystko.
Auć. Też to poczuliście? To uczucie, że Sagnol został skrytykowany za powiedzenie prawdy. Brzydkiej, jednak prawdy. Bo w czym się pomylił, w czym przesadził? Mówiąc, że nie chce ściągać wielu zawodników z Czarnego Lądu? To tak jakby rzucić się z pazurami na Mourinho, że ten z początku ściągał za sobą armię portugalskich zawodników (Ferreira, Pepe, Carvalho, Bosingwa etc.). Mówiąc, że zawodnicy z Afryki są tani? Owszem, są. Z czym tu się więc spierać?
Jednak różni są ludzi na tej ziemi i różnie zinterpretowali jego słowa. Zinterpretowali na swój sposób, robiąc z Francuza rasistę, a przynajmniej prowokatora. Polityczna poprawność zabiła sens jego wypowiedzi, umniejszając jego przesłanie do trzech słów: czarni są be.
Naprawdę? Zapytam jeszcze raz, serio? Sagnol rasista? Willy Sagnol, który w swojej karierze występował ramię w ramię z zawodnikami jak Kuffour, Makelele, Thuram i dziesiątkach innych, a w dodatku po wyborze na szkoleniowca klubu z Bordeaux w jednej z pierwszych decyzji przekazał opaskę kapitańską Lamine Sane, który białego koloru nabierze tylko wtedy, gdy obsypie się talkiem? Absurd
Jean-Louis Triaud, prezydent klubu Girondins de Bordeaux postanowił skomentować tą sytuację jedną, prostą wypowiedzią: „Sagnol jest wszystkim, tylko nie rasistą. Interpretacja jego słów jest błędna. To bezpośrednio mówiący dobry człowiek.” W obronę Francuza wziął także prezes Francuskiej Federacji Piłkarskiej, Noel Le Graet: „Willy Sagnol od zawsze stanowił przykład wszelakich cnót we francuskiej piłce.”
I wreszcie, co moim zdaniem automatycznie przekreśla wszelkiego rodzaju dywagacje i kończy sensowność tej szopki o rasizmie Sagnola, zwracam uwagę na zachowanie czarnoskórego Diabate i jego kilka kolegów, którzy po golu tego pierwszego zbiegli razem w stronę ławek rezerwowych by cieszyć się razem ze swoim szkoleniowcem. (do obejrzenia tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=vTXS5Q8mex0).
Niestety, znalazło się kilku takich, którym to nie wystarczyło. Najsmutniejsze w tym było to, że jedną z takich osób był Liliam Thuram, były partner z drużyny oraz prywatnie, wieloletni kolega Sagnola. Thuram, który od kilkunastu miesięcy udziela się we francuskiej telewizji, będąc ekspertem w studiu oraz panem wiem-więc-mówię-o-wszystkim, skomentował całą tę sytuację w tych słowach: Jestem bardzo dotknięty i zasmucony słowami Willego. To szufladkowanie ludzi według ich pochodzenia. Niestety, zawsze istniało uprzedzenie do ludzi z Afryki, czarnych ludzi. Zawsze mówiło się o ich sile, nigdy o inteligencji. Te słowa tylko wzmacniają te uprzedzenia.”
Podobnie zareagował szkoleniowiec RC Lens, Antoine Kombouare: „Wyjaśnijmy kilka kwestii: tu nie chodzi o bycie nieprzykładnym czy bycie źle zrozumianym. On naprawdę wszystko skomplikował. To co powiedział, jest poważne. Jest nie do przyjęcia.”
Jeszcze dalej w swej krytyce poszedł Senegalczyk Pape Diouf, były prezydent Olympique Marsylia, który, jak sądzę, nie myśląc zbyt dużo nad wartością swych słów, wezwał afrykańskich zawodników do bojkotu rozgrywek Ligue 1 (sic!).
Sytuacja nabrała tak dużego rozgłosu, że Willy Sagnol nie czekając długo postanowił odnieść się do swoich poprzednich słów przepraszając w wywiadzie tych, których te słowa dotknęły: „Jeśli przez mój brak jasnej wypowiedzi lub niepoprawną semantykę zszokowałem, upokorzyłem czy zraniłem kilku ludzi, jest mi przykro i przepraszam. [..] W odniesieniu do kilku zarzucanych mi zarzutów chcę powiedzieć, że mam 37 lat, z czego aż 32 z nich spędziłem w szatniach piłkarskich klubów i nigdy nie miałem z nikim kłopotów.”
Sprawa rozeszła się po kościach, jednak smród pozostał. Najgorzej wyszedł na tym sam Sagnol, za którym do końca jego kariery jak cień będzie wisieć podejrzenie o niechęć do czarnoskórych zawodników. Niechęć i uprzedzenie niesłuszne, stworzone w głowach kilku zakompleksionych ludzi.
Dobrze jest walczyć o swoje, dobrze i słuszne jest walczyć o wolność słowa i bycie na równi ze wszystkimi, jednak niemądrze jest szukać kłopotów tam, gdzie ich nie ma.