Pięć kolejek – brak2sensu

ibraMiniona kolejka była walką od pierwszej, do ostatniej minuty. Dosłownie – gol otwarcia zdobyty przez Gignaca padł w 20 sekundzie spotkania, zaś decydujące trafienie w 95 minucie przez Bosettiego pogrążyło Metz. Mocne otwarcie, zabójcza końcówka. W efekcie, na pozycji lidera plasuje się zespół, którego toporna piłka, w moim odczuciu, jest ciężka do przełknięcia i aoglądalna, zaś na przedostatnim miejscu, niemal całując dna tabeli, usadowił się zespół, który na papierze powinien połykać na starcie każdego z rywali. Jakby zabrakło wam paradoksów, to najgorszym z beniaminków okazuje się zeszłoroczny zwycięzca Ligue 2, czyli teoretycznie najmocniejszy z nich, którego transfery jeszcze bardziej powinny wzmocnić zespół (Malouda! Krivets oraz Maiga).

Niespodziewana porażka Bordeaux w starciu z Guingamp spowodowała, że jedynymi niepokonanymi zespołami w Ligue 1 pozostają już tylko Paris Saint-Germain oraz OSC Lille. Porażka o tyle zadziwiająca, że Guingamp sprawiało wrażenie drużyny bez formy, zaś podopieczni Willego Sagnola byli w ostrym gazie, a przynajmniej tak by się wydawało. Właśnie. Z najróżniejszych for francuskich wysyłane są sygnały, jakoby Bordeaux zakłamało rzeczywistość i zamazało nam wszystkim oczy, pozując na silnego potentata do europejskich pucharów, podczas gdy ci z trzeźwym okiem dostrzegali multum słabości zmieszanych z nieprawdopodobnym wręcz szczęściem. Błędy sędziowskie, błędy rywali i właśnie szczęście – te składniki miały być bazą początkowego sukcesu Bordeaux, nie oni sami. Tych opinii jest coraz więcej, a niedzielna wpadka z pewnością dołoży cegiełkę do tego kopca, jednak.. nie do końca zgodzę się z tymi krzykaczami. Oglądając Żyrondystów w starciu z Niceą trzy tygodnie temu, widziałem naprawdę mocny zespół, z mocnym duchem i wolą walki, zaś ilość udanych akcji i sam pomysł na ich tworzenie, wprawiły mnie w wielkie i pozytywne zaskoczenie. Sędziowie pomogli – ok. Fortuna była po ich stronie – ok. Ale nie odbierajmy cesarzowi, co cesarskie.

Jeszcze kilka zdań odnośnie tego spotkania – Guingamp pokazało dojrzałą piłkę i delikatnie, bo delikatnie, rozpaliło w kibicach nadzieje na udany występ w europejskich pucharach. Pierwsze spotkanie już w ten czwartek, zaś rywal od razu z wysokiej półki – włoska Fiorentina. Będę obstawiał przy swoim i bronił opinii wygłoszonej jeszcze z początku maja tego roku, czyli sprzed finału Pucharu Francji, gdy pisałem, że jako zwycięzców tego turnieju wolałbym zobaczyć Rennes, nie Guingamp. Powód był prosty – wierzyłem w projekt drużyny Montaniera i w nich widziałem lepszego reprezentanta Francji w LE. Pech chciał, że stało się inaczej, a jak pokazuje początek tego sezonu, jest tak, jak się spodziewałem. Niemniej – jeśli „Gęgą” pokaże w Europie to, co pokazało nam w niedzielę, będzie pięknie. Tylko.. czy ktoś wierzy?

„Drużyna straciła pięciu podstawowych zawodników, w tym trzech najlepszych strzelców (Falcao, Riviere and James), najlepszego asystenta (James) oraz kapitana (Abidal). Nie możemy zatem porównywać tego sezonu do poprzedniego”. Ma pan rację, panie Jardim. Monaco zostało wyprzedane z najlepszych towarów, jakie mieli na stanie. Jednak dziewiętnaste miejsce? Naprawdę? Przykład Atletico Madryt pokazuje, że nawet znacząco tracąc na jakości, można tę jakość spokojnie utrzymać. Wstyd, panie Jardim. Wstyd!

Wstydem też była pierwsza połowa w wykonaniu Lille. Kto oglądał, zgodzi się ze mną. Zresztą, nie musicie – to samo powiedział zresztą Rene Girard, szkoleniowiec Lille, a także Pierre Mendes, czyli najsłynniejszy francuski dziennikarz. Nie znając wyglądu tabeli można było pomyśleć, że właśnie oto tutaj spotkały się dwie najsłabsze drużyny drugiej ligi. Prawda jest jednak taka, że liderem Ligue 1 jest zespół, który męczy swoimi występami. Może przemawia przeze mnie gorycz słabej postawy tej drużyny w dwumeczu z Porto i odpadnięcie z rozgrywek LM; może przemawia przeze mnie 270 straconych minut, oglądając trzy z pięciu spotkań Lille w rozgrywkach ligowych – może. Nie zawaham się jednak napisać, że w przyszły weekend szerokim łukiem ominę ich potyczkę z Montpellier.

Remis PSG z Rennes przedłużył serię mistrza Francji bez zwycięstw na wyjazdach do trzech (trzy remisy), zaś porażka Tuluzy z Reims jest już szóstą z rzędu przegraną tej drużyny na wyjeździe – passa zapoczątkowana jeszcze w kwietniu poprzedniego sezonu (2:0 z Sochaux). W kwestii wydajności muszę zaś pochwalić Montpellier, których 5 bramek zdobytych w tym sezonie wystarczyło, by odnieść trzy zwycięstwa i zgarnąć 9 pkt – sukces po najmniejszej linii oporu.

Na koniec, jedyny logiczny aspekt nieoczekiwanego początku sezonu w L1 – Evian jest tam, gdzie być powinno. Zero zwycięstw, jedna bramka, jeden punkt. Szkoda tylko Wassa – jego obecność w tym klubie jest wielką krzywdą dla jego umiejętności i talentu.

Komentarze

komentarz

Comments

  1. Paweł says

    Jestem prawie w 100% pewny, że gdyby ASM nie zwolniło Ranieriego, to byłoby teraz z 15 oczek w tabeli wyżej. On ten zespół znał i miał go ułożonego po swojemu. Nawet gdyby trenował ich dalej w obecnym składzie to szliby tą samą ścieżką i wyniki byłyby lepsze – no do cholery, mieć w środku pola Toulalana, Kondogbię, Moutinho, a na szpicy Berbatova i zajmować przedostatnie miejsce? Z Claudio to wyglądałoby lepiej, bo dla Monako nawet jak w meczu nie szło, to w końcu przed ostatnim gwizdkiem spadało na cztery łapy 😉
    A Lille trochę jak OM w pierwszym sezonie z Baupem. Niby przyzwoity skład, wyniki dobre, ale oglądanie ich – katorga. Pewnie to potrwa do końca sezonu.

  2. Jakub Golański says

    Też doszedłem do zdania, że Ranieri został zbyt wcześnie zwolniony – zajął przecież drugie miejsce w lidze i zakwalifikował się do LM, a tego od niego wymagano. Powinien w dalszym ciągu pracować z zespołem.

  3. Piotrek says

    Zgadzam się w pełni jeśli chodzi o Ranieriego. Moim zdaniem Monaco popełniło ogromny błąd zatrudniając Jardima. Poczekajmy może jednak z ostatecznym werdyktem jeszcze trochę. Szczególnie ciekawi mnie postawa Monaco w LM.

Dodaj komentarz