Początkowo tekst miał być o czymś innym, jednak po tym co gracze OGC Nice zrobili w środowym spotkaniu… Ten wyczyn zasługuje na szerszy opis.

Zacznijmy od tego, że wynik 6:1 w lidze francuskiej nie zdarza się często. Ba, nie zdarza się często w ogóle. Sześć bramek w trzeciej kolejce Ligue 1 piłkarze Olympique de Marseille zaaplikowali beniaminkowi z Troyes i w tym sezonie to najlepszy rezultat. Nie stracili jednak w tym meczu gola, dlatego bilans pięciu trafień na plus graczy OGC Nice jest trochę gorszy. I to by było na tyle, jeśli chcielibyśmy znaleźć bardziej jednostronne mecze. W poprzednim sezonie, w którym rozegrano 380 spotkań, tylko 5 razy jedna z drużyn potrafiła strzelić co najmniej sześć bramek w jednym meczu, zaś w 8 starciach jedna z ekip była o pięć lub więcej trafień lepsza. Te mecze to:

 

2. kolejka Stade Rennais FC 6 – 2 Evian TG FC
4. kolejka Paris Saint-Germain 5 – 0 AS Saint-Etienne
7. kolejka Stade de Reims 0 – 5 Olympique de Marseille
11. kolejka EA Guingamp 2 – 7 OGC Nice
19. kolejka Girondins de Bordeaux 0 – 5 Olympique Lyonnais
28. kolejka Toulouse FC 1 – 6 Olympique de Marseille
34. kolejka Paris Saint-Germain 6 – 1 LOSC
36. kolejka Paris Saint-Germain 6 – 0 EA Guingamp
36. kolejka AS Saint-Etienne 5 – 0 OGC Nice

 

W większości tych spotkań był jeden wyraźny faworyt, więc te wyniki nie dziwiły aż tak. W opisywanym wypadku było inaczej. Tym bardziej, że obie ekipy przed meczem dzielił jeden punkt w tabeli i zarówno gospodarze jak i goście mogli się pochwalić dodatnim bilansem bramkowym wynoszącym +1. Mało kto mógł więc przypuszczać, że przy OGC Nice pojawi się liczba dużo wyższa niż przy Girondins de Bordeaux. Zacznijmy od samego meczu.

 

51

Posiadanie (%)

49

17

Strzały

6

10

Strzały celne

3

84

Celność podań (%)

85

0

Spalone

1

4

Rzuty rożne

4

14

Faule

8

0

Żółte kartki

1

0

Czerwone kartki

1

 

Nie wszystkie rubryki pokazują jasno kto w tym spotkaniu był górą, zaważyły strzały (przede wszystkim te celne) i… czerwona kartka. Otrzymał ją w 50. minucie młody napastnik Żyrondystów, wychowanek klubu, Enzo Crivelli. Ale po kolei. W obu drużynach z powodu kontuzji brakowało kilku zawodników, wśród gospodarzy brakowało takich graczy jak: Alassane Plea, Niklas Hult czy Romain Genevois, zaś w zespole gości nie mogli wystąpić: Gregory Sertic, Cheick Diabate czy Lamine Sane. Ubytki wydawały się trochę większe w Bordeaux, ale nie była to jakaś przepaść, nic z tych rzeczy. Kiedy Jaroslav Plasil otworzył wynik spotkania w 6. minucie po świetnej akcji całego zespołu wydawało się, że wszystko idzie po myśli Willy’ego Sagnola. W 33. minucie wyrównał Germain po bardzo ładnym uderzeniu głową (z prawej strony dośrodkowywał Pied). Na 2:1 podwyższył Le Bihan dobijając strzał Ben Arfy. Po pierwszej połowie było więc 2:1. W 50. minucie miała miejsce chyba najważniejsza akcja spotkania – Enzo Crivelli brutalnie zaatakował od tyłu wyprostowanymi nogami Pieda, za co z miejsca otrzymał czerwoną kartkę. Wszystko w Bordeaux od tego momentu się posypało, najpierw samobój Pallois, potem dwie bramki Ben Arfy, a na koniec pierwsza bramka w Ligue 1 wychowanka, Alexandre’a Mendy’ego. I tak z 0:1 zrobiło się 6:1. Claude Puel, szkoleniowiec OGC Nice, mógł być bardzo zadowolony po tym spotkaniu.

Ale nie chodzi o sam rezultat, chociaż ten oczywiście sam w sobie jest rewelacyjny. Warto się przyjrzeć kogo trener miał do dyspozycji, wtedy podziw dla wyczynu drużyny z południa Francji jest jeszcze większy. Kadra Nicei jest drugą najmłodszą ze wszystkich ekip występujących w Ligue 1 (więcej młodzieży jest jedynie w Monaco). W siedmiu kolejkach tego sezonu zagrało w niej jedynie dwóch zawodników, którzy mają 30 lub więcej lat: Mathieu Bodmer, środowy obrońca, kapitan zespołu, 208 minut w tym sezonie Ligue 1, 13. pod tym względem w klubie i Simon Pouplin, bramkarz, odniósł kontuzję w pierwszym spotkaniu z Monaco, 36 minut w tym sezonie Ligue 1, 19. pod tym względem w klubie. Żaden z pięciu najczęściej grających piłkarzy nie ukończył 26 lat, zaś wśród dwunastu takich graczy znalazło się tylko trzech. Dokładniej przedstawi to tabela (większy rozmiar po kliknięciu):

OGC Nice występy

 

Nie ma więc wątpliwości, że Puel nie boi się wystawiać młodych zawodników – Vincent Koziello, który w tamtym sezonie powoli przebijał się do pierwszego zespołu teraz jest podstawowym graczem, młody bramkarz Mouez Hassen, który zdążył już jednak w Ligue 1 zagrać aż 42 spotkania, czy absolutny ewenement, siedemnastoletni obrońca, który w zeszłym sezonie zagrał dwa spotkania, a w tym jest na razie podstawowym obrońcą, Olivier Boscagli. Ten ostatni jest drugim najmłodszym grającym w Ligue 1 zawodnikiem, pod tym względem prym wiedzie gracz… Bordeaux, Kevin Soni. On zagrał jednak niecałe 80 minut w jednym spotkaniu (3. kolejka z Lille), podczas gdy Boscagli zdążył już dwa razy zagrać na lewej obronie i trzy razy na środku defensywy. Tę młodzież uzupełniają zawodnicy, którym jeszcze daleko do końca kariery, jednak mają już na swoim koncie bagaż doświadczeń – Hatem Ben Arfa, który po problemach prawnych i półrocznym rozbracie z futbolem teraz jest wiodącą postacią i ma już na koncie 4 gole, tak samo jak Valere Germain, wypożyczony z Monaco, w którym brakło dla niego miejsca, czy też serce zespołu Nampalys Mendy, od którego już trzeci sezon rozpoczyna ustalanie składu Claude Puel. 

Nie ma co prorokować, że Nicea po takim triumfie rozpocznie swój marsz w górę tabeli, trzeba przecież pamiętać, że to liga francuska. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, a to nie Duży Lotek, że po jednej szóstce można się skupić jedynie na odcinaniu kuponów. Ja osobiście jestem sceptyczny w przypadku trenera tego klubu (mając na uwadze jego niezbyt udaną przygodę z Lyonem) i nie jestem przekonany, czy to rzeczywiste skutki jego myśli szkoleniowej, czy jednorazowy wybryk tej ekipy. Niemniej szczęście w życiu jest potrzebne, a może ta pewna wygrana da drużynie asumpt i pozwoli wykonać krok do przodu we francuskim futbolu. Nie mówię oczywiście o mistrzostwie, ale europejskie puchary mogą być celem, jeśli taką markę jak Girondins de Bordeaux pokonuje się 6:1.