Za nami już solidna dawka grania w sezonie 2015/2016 we Francji i na ten moment łatwo do grupy ekip zawodzących przypisać Girondins Bordeaux. Zespół z Akwitanii ma ogromne problemy z dzieleniem gry na podwórku krajowym, jak i europejskim co skutkuje niską pozycją w tabeli.
Pierwszy sezon pod wodzą Willy’ego Sagnola, był na tyle przełomowy, że pozwolił wrócić Żyrondystom do rozgrywek Ligi Europejskiej. Trzeba uznać to za swego rodzaju sukces, bowiem o latach świetności i pięknych wyników z Chamakhiem czy Gourcuffem w składzie trzeba powoli zapominać. Nowo wybudowany stadion miał z pewnością również stanowić utworzenie nowego rozdziału w historii zespołu. Niestety póki co spada na nich zdecydowanie więcej krytyki niż pochwał.
Wracając na chwilę do letniego okienka transferowego nie ciężko mieć wrażenie, że Bordeaux najzwyczajniej w świecie je przespało. Sagnol musiał mieć gdzieś w głowie myśl by ugrać nieco stabilizacją kadry, w końcu z graczy pierwszego garnituru odszedł tylko Mariano, a dołączyli utalentowany Gajić i wcześniej nikomu nieznany Pablo.
Cały ten plan bardzo szybko popsuły kontuzje, które raz po raz gnębiły kilku piłkarzy z zespołu. Dość powiedzieć, że takie ogniwo defensywy jak Lamine Sane zagrał swój pierwszy mecz dopiero w X kolejce. Jednak to cała formacja defensywna strasznie zawodzi, już teraz Bordeaux ma na koncie aż 16 straconych bramek, gorszy bilans mają więc tylko Toulouse, Troyes, a taki sam Bastia.
Marzenia Bordeaux o kolejnych dobrych wynikach już przed startem sezonu wskazywane były jako możliwe tylko w sytuacji, gdy w swych szeregach będą mieli skutecznego snajpera. Najpoważniejszym kandydatem był z pewnością Diego Rolan, który sezon temu był najskuteczniejszym Żyrondystą, ale teraz ciągle zawodzi i ma zaledwie jednego gola na koncie. Ciężko wiele wymagać choćby od wracającego po długiej kontuzji Jussie, a Kiese Thelin zupełnie we Francji sobie nie radzi. Doszło więc do momentu, w którym to za bramki odpowiadały takie nazwiska jak Crivelli i świeżo debiutujący Ounas.
Piękną wartością jest obecność w danym zespole gwiazdy, który swym przebłyskiem potrafi odmienić losy spotkania. Gorzej jednak jak uzależnienie się od tego piłkarza wykracza poza granice przyzwoitości i tak to wygląda w Bordeaux. Tą gwiazdą jest oczywiście Wahbi Khazri, już jego zeszłoroczny wyjazd na Puchar Narodów Afryki pokazał jak niewiele zespół jest w stanie ugrać bez jego obecności. W tym sezonie wcale nie jest lepiej, to Tunezyjczyk jest najlepszym strzelcem (4 gole) i najlepszym asystentem w zespole (5 kluczowych podań), a bez jego dużego udziału nie odbywa się niemal żadna ofensywna akcja.
Dużym mankamentem drużyny z Akwitanii jest ich skuteczność w ofensywie, w dotychczasowych meczach tylko dwukrotnie celność ich strzałów na bramki rywali wynosiła 50%. Biorąc natomiast pod uwagę ogólną skuteczność strzałów to wynosi ona zaledwie 32,6% i jest to piątym od końca wynikiem w lidze. Co również warto dodać to fakt, że Girondins w tym sezonie jeszcze ani razu nie zawitało do czołowej dziesiątki ligi. Dla porównania sezon temu najsłabszą ich pozycją była siódma lokata, a przez pewien czas kręcili się nawet wokół podium.
Rzeczy czysto piłkarskie nie są jedynym problemem Bordeaux, po sprzedaży nazwy do nowego obiektu, która od teraz brzmi Matmut Atlantique na meczach zaczęło brakować kibiców. Fani drużyny są zdecydowanie przeciwni takiej nazwie co przekłada się na puste trybuny pięknego obiektu, a to potencjalnego widza przed telewizorem może z łatwością wprowadzić w przygnębiającą atmosferę. Jeśli zespół ma problemy ze zdobywaniem trzech punktów to właśnie kibice powinni stanowić dla nich oparcie i budować fundamenty pod wyjście z kryzysu, tutaj niestety takiej sytuacji nie ma i cierpią na tym morale piłkarzy.
Przed Willym Sagnolem chyba pierwsze tak poważne wyzwanie, by przywrócić Żyrondystów do czołówki tabeli i zachować szansę na walkę o Europejskie Puchary. Potrzebne jest tu dobre rozdysponowanie sił piłkarzy, co dotychczas nie do końca wychodziło. Kto wie czy ratunkiem nie będzie odpadnięcie z Ligi Europejskiej już po fazie grupowej, ale nie można przecież namawiać ich by w 100% te rozgrywki odpuścili. Dużo w kwestii ważności danych rozgrywek mówią już wystawiane przez trenera składy, ale dopóki szansa jest to walczyć trzeba choćby o dodatkowy zastrzyk finansowy.
Choć wygląda to tak jak wygląda i czternaste miejsce w tabeli chwały nie przynosi nie sądzę, by taki stan rzeczy utrzymał się do końca sezonu. Wszystko to dlatego, że nad Bordeaux w tabeli wciąż są zespoły słabsze kadrowo, które powinny (choć wcale nie muszą) z biegiem czasu stracić nieco sił i tym samym notować słabsze wyniki. Żyrondystów stać na walkę o miejsca dające grę w Europie w sezonie 2016/2017, ale może warto rozejrzeć się za wzmocnieniami defensywy lub ofensywy. Z drugiej jednak strony kto wie czy późniejsza pełna stabilizacja wyjściowej jedenastki nie okaże się wybawieniem, bo dostępne tam teraz nazwiska są przecież znaczące. Do wszczynania czerwonego alarmu jeszcze brakuje, ale chyba nadchodzi powoli już moment, w którym to odblokowanie i przełamanie powinno nadejść by zachować nadzieję na duży sukces po ostatnim gwizdku w sezonie.