Podsumowanie 27 kolejki Ligue 1 w rozmowie z trenerem Stefanem Białasem. Zapraszamy!
Vive la Ligue 1: Ani Lyon, ani Saint-Etienne nie wykorzystali remisu Nicei w piątkowy wieczór i nie zwyciężyły w swoich spotkaniach, efektem czego jest utrzymany status quo.
Trener Stefan Białas: Tak, przede wszystkim Nicea to zespół, który zdobył tylko pięć punktów w pięciu ostatnich meczach – dwa remisy, jedno zwycięstwo i dwie porażki. I muszą uważać, ponieważ tuż za nimi jest Nantes, które w ostatnim okresie zdobyło 10 punktów. Drużyny zza podium zmiejszyły dystans, zaliczając w ostatnim okresie dobre wyniki – właśnie Saint-Etienne, Lyon czy wspomniane Nantes. Nicea musi zacząć zwyciężać, gdyż na ten moment ma tylko lepszy stosunek bramek, a reszta drużyn goni.
A Lyon zaczął spotkanie bardzo nerwowo. Wiedzieli wszyscy, że jeśli zgarną trzy punkty, wskoczą na dawno niewidziane podium i.. grali fatalnie. Grenier – nigdy nie widziałem tak zdenerwowanego, tak spiętego Greniera jak w spotkaniu z Lille. To samo Christophe Jallet. W efekcie obaj dostali po dwie żółte kartki, zresztą w bardzo głupi sposób.
Mówimy ciągle o pozostałych zespołach, a tymczasem AS Monaco brnie do przodu, uzyskując zwycięstwo za zwycięstwem. Obecnie przewaga wynosi 8 pkt. Można już napisać, w perspektywie kilku kolejek do końca, że jest to dużo?
Tak, to jest dużo. Jak na 11 kolejek do końca sezonu – dużo. Konsekwentną grą, jaką prezentuje AS Monaco – nie spektakularną, ale konkretną – stale przybliżają się do celu. Co prawda do zdobycia zostały, jak już wspomnieliśmy, jeszcze 33 punkty, jednak przewaga ośmiu to spory dystans. W przypadku, gdy pozostała część zespołów (ASSE, OL, Nicea) nie zdobywają tak regularnie punktów, przeplatając dobre spotkania ze słabymi, to minimalistyczne podejście ASM może im przynieść wicemistrzostwo. A to będzie dużym sukcesem tego klubu.
W meczu z Chelsea Zlatan Ibrahimovic zdobył bramkę, teraz z Reims dwie bramki i dwie asysty. Chcę tutaj poruszyć wątek mitu o tym, że Zlatan w ważnych momentach pęka, nie unosi odpowiedzialności. Pan wierzy w te opinie?
Ibrahimovic zdobył w tym sezonie 23 bramki i zanotował 10 asyst, co daje w sumie udział przy 33 bramkach. Tylko Luiz Suarez jest lepszy w tej statystyce (35). Nie wierzę w te historie, że on pęka w ważnym momentach. Natomiast jakiś wpływ ma to, że jemu się stale takie coś sugeruje. To też jest tylko człowiek. Jest to duży, twardy facet, który udaje, że wszystko po nim spływa, ale każdy jest w pewnym stopniu wrażliwy. Gdzieś to może u niego siedzieć w głowie. Trzeba jednak zaznaczyć, że on w tych spotkaniach gra względnie dobrze – to, że drużyna nie wygrywała wynikało po części z tego, że reszta zawodników odstawała i zdarzały się słabsze momenty.
W tym roku PSG rozegrało 14 oficjalnych spotkań, a on w 13 grał – mimo swojego wieku jest mocno eksploatowany i w każdym z nich pokazał się z wyśmienitej strony. PSG z Lille (bez Ibry) dwa tygodnie temu, a PSG z Reims (z Ibra) w zeszły weekend to zupełnie dwie różne drużyny. I ta bez Ibry spisuje się znacznie słabiej. Obecność Zlatana dodaje kolorytu. To są dwa różne światy – mecze bez Zlatana i mecze ze Zlatanem.
„Zwyciężyło Lorient, zwyciężył futbol” – tak brzmiał jeden z nagłówków po spotkaniu, w którym gospodarzy zwyciężyli z Guingamp aż 4:3. Co więcej, w dwumeczu ten wynik wynosi 6:5 (remis 2:2 w pierwszym). Derby Bretanii wyglądają na najciekawsze derby, niwelując wartość samych Le Classique.
Uwaga – ostatnie cztery spotkania derbowe na własnym stadionie Lorient zwyciężało zdobywając łącznie aż 16 bramek! Teraz 4:3, rok temu 4:0, dwa sezonu wcześniej 2:0, a w 2002 roku aż 6:2! Jak widzimy, leży im Guingamp.
W sobotnim spotkaniu oddano aż 40 strzałów! Jest to drugi najlepszy wynik w Ligue 1 w tym sezonie, a pierwszy należy także do Lorient, w starciu z Troyes (42 strzały). Widzimy, że Lorient jest drużyną, która gra ofensywnie, gra do przodu. W derbach Bretanii obie drużyny grały ofensywnie – i gospodarze i goście. Bramkarze mieli ręce pełne roboty.
Natomiast warto zwrócić uwagę na długą listę nieobecnych w obozie Guingamp. Pierwszy raz od wejścia tego zespołu do pierwszej ligi, to znaczy od 2013 roku, grając 130 spotkań we wszystkich rozgrywkach, nigdy nie było tak, by Sorbon i Kerbrat nie grali razem. Obydwaj stoperzy byli poza składem.
I stracili cztery bramki.
Tak. Derby Bretanii to zawsze walka o wszystko. I Rennes, i Guingamp, i Lorient, i Nantes. Wszystkie z zachodniej części Francji. Oni rozgrywają między sobą taki mini-championnat. Prezesi dają nawet premię, jeśli okażą się najlepsi w tej wewnętrznej rywalizacji.
Saidi Benrahma nawet nie udawał, że chciało mu się grać w sobotę w Angers. Na trzy dryblingi, trzy nieudane; na 12 kontaktów, 7 razy stracił piłkę. Ośmieszył się tym występem i reakcją po zmianie. Trener Angers słusznie zrobił, zmieniając go jeszcze przed gwizdkiem na przerwę (w 31 minucie!).
Może z tego właśnie powodu odszedł z Nicei? Z powodu charakteru? To jest zawodnik z Afryki Północnej i oni mają ciężki charakter. Obrażalski. W zasadzie, w Angers nie mogło wystąpić kilku podstawowych zawodników i może jemu nie pasowało, że wychodzi w takim składzie? Że wychodzi w tej drużynie? Pamiętamy, że w środku zabrakło i Saissa, i Manganiego, i N’Doye, a ofensywny Sunu był zawieszony. Ich linia pomocy kompletnie się rozsypała i stąd po 7 minutach było już 2:0 dla Montpellier. Natomiast w drugiej połowie, po zejściu właśnie Benrahmy, to był inny zespół.
A Hantz osiąga z Montpellier wyniki ponad oczekiwania. Zupełnie inne Montpellier, wreszcie widać w nich radość z gry.
W pięciu spotkaniach, w których prowadził drużynę Montpellier, zdobył dziesięć punktów – trzy zwycięstwa, remis i porażka. Jedyna porażka u siebie z Marsylią, jednak to od lat jest pewną „tradycją”, że OM zwycięża w Montpellier. Jeśli prześledzimy bezpośrednie starcia, wyjdzie nam właśnie ta zależność. Gignac zawsze w tym mieście strzelał.
Co Hantz zrobił, zmienił, to to, że drużyna uwierzyła w siebie, widać to w reakcjach po bramce, gdy zawodnicy wreszcie się cieszą. Widać uśmiechy na twarzach, widać zespołowość. I odskoczyli o cztery punkty od Ajaccio. Nawet Boudebouz wypowiedział się niedawno, że teraz jest całkiem inna atmosfera w szatni. Jest zrozumienie, jest entuzjazm – a to 90% dobrych rezultatów drużyny. Co innego w Marsylii, gdzie wszyscy się kłócą.
Właśnie! Ostatnie, najkrótsze – kto tak naprawdę jest sojusznikiem Michela? Komu jeszcze zależy, by ten Pan został?
Tuż przed spotkaniem mogliśmy przeczytać artykuł w L’Equipe, że to spotkanie jest dla Michela jedną z ostatnich szans. Jedynym jego sojusznikiem przez cały czas był prezydent Labrune, jednak rozmowa Mandandy z Labrunem po jednym ze spotkań, w kuluarach, sugeruje pewną zmianę.. Zresztą, czy to Mandanda, czy N’Koulou czy Diarra – zawodnicy wiodący, kluczowi – już nie mówią jednym językiem, nastąpił jakiś podział, tak to czuję.
To może być trzeci klub, w którym dojdzie do podwójnej zmiany trenera. Mieliśmy to w przypadku Montpellier, mieliśmy tak samo w Troyes. Może być także w Marsylii, tak to czuję. W tej chwili żadnych oficjalnych głosów nie ma.