17 kolejka Ligue 1 – warte zapamiętania

sanson montpellierOdejdę tym razem od klasycznego opisywania każdego ze spotkań z zakończonej przed kilkunastoma minutami siedemnastej kolejki Ligue 1, łącząc w pięć punktów, najważniejszych punktów, rzeczy i zdarzeń wartych zapamiętania po tym weekendzie.

17 kolejka Ligue 1 – co więc zapamiętam?

  1. Przede wszystkim, że była to kolejka bez większych niespodzianek. Każdy z pięciu topowych zespołów ligi, a więc Olympique Marsylia, Paris Saint-Germain, Olympique Lyon, Saint-Etienne oraz Girondins de Bordeaux zanotowały zwycięstwo i zgarnęły po trzy punkty, zachowując pełną stabilizację na topie tabeli oraz status quo. O dziwo, tylko Marsylia zdołała zwyciężyć swoje spotkanie z przewagą większą niż jedna bramka, choć i to zapewnione zostało dopiero w 93 minucie pojedynku. Ważnym jest także informacja, że bramki dla swoich zespołów zdobyli najważniejsi snajperzy, tj. Andre-Pierre Gignac, Zlatan Ibrahimovic, Alexandre Lacazette, Ricky van Wolfswinkel oraz Cheick Diabate.
  2. Z pewnością nie zapomnę, że gole zdobyli wreszcie ci, którzy ich zazwyczaj nie strzelają. Tak, piję tu oczywiście do Lucasa Barriosa, który wreszcie, bo 17 kolejkach, 13 rozegranych spotkaniach i 13 oddanych strzałach na bramkę, faktycznie wpakował piłkę do siatki. Obowiązkowo odnotowujemy także pierwsze trafienie w barwach nowego klubu Larsa Jacobsena, a także pierwsze w tym sezonie bramki Idrissy Gueye (Lille, Vincenta Le Goffa (Lorient), Alejandro Bedoyi – i to jakiego!- (Nantes) oraz Prince’a Oninangue.
  3. Zapamiętam, że w ten weekend ofensywa górowała nad defensywą. 37 bramek w 10 spotkaniach, czyli godna przesłania dalej w świat średnia 3,7 bramki na mecz – dawno tego nie grano. W aż czterech spotkaniach padło pięć bramek, a każde z nich kończyło się wynikiem 3:2 (lub 2:3). W Bordeaux, Caen, Evian i Reims bramka padała średnio co 18 minut, więc kibice mogli sobie poużywać.
  4. W pamięci utkwi mi także bolesna kara, jaka spadła na zawodników Rennes na ich własnym stadionie, wymierzona przez gości z Montpellier. Smaku niespodzianki doprawia fakt, że Rennes od 9 spotkań nie zaznało porażki, nawet najmniejszej, a odniosło aż siedem zwycięstw oraz dwa remisy! Nagle, ni stąd ni zowąd, przyjezdni z południa Francji pakują do bramki strzeżonej przez Costila cztery bramki, z czego aż trzy w drugiej połowie spotkania, gdy gospodarze okryli się próbując zdobyć kontaktowe trafienie i nadziewając się na groźne kontry. Montpellier rozbiło w proch będące w wyśmienitej formie Rennes. Jednym wytłumaczeniem, mogącym usprawiedliwić zespół z Bretanii, jest nieobecność ich najlepszego strzelca, Oli Toivonena.
  5. Wreszcie, zapamiętam piękne bramki. Te zdobyte zarówno przez Berbatova (obie!), które uwydatniły kunszt strzelecki i technikę Bułgara, jak i Bedoya’e – o takiej bramce na Parc des Princes marzy każdy zawodnik! – czy Bautheaca, gdy obudził na nowo styl Panenki, egzekwując rzut karny w pięknym stylu. I nie, nie zapomniałem o bramce Cedrica Barbosy, zostawiłem go sobie na koniec. 38-latek (wow!), dla którego było to 14 spotkanie w tym sezonie (wow!), pokazał, że Daniel Wass ma godnego zastępce do bicia stałych fragmentów gry. Prawdopodobnie, trafienie Barbosy z rzutu wolnego to najładniejsza bramka tego tygodnia. Palce lizać.

A wam, co utkwiło w pamięci? I co do cholery dzieje się z Metz, które w ostatnich pięciu spotkaniach zgarnęło zaledwie jeden punkt?!

Comments

  1. Paweł says

    Z ilości bramek przede wszystkim się tą kolejkę zapamięta – czasami w jednym dniu nie padało tylu goli jak w tej kolejce w jednym meczu

Dodaj komentarz