26 bramek, cztery czerwone kartki, trzy przestrzelone rzuty karne – krótki bilans czwartej kolejki.

Fekir z hattrickiem. Największym zwycięstwem minionego weekendu może pochwalić się Olympique Lyon, które pokonało SM Caen aż cztery do zera. Przed spotkaniem wspominałem, że jest to spotkanie, w którym może paść każdy wynik – i tak faktycznie było, ponieważ nikt by się nie zdziwił, gdyby trzy punkty powędrowały w kierunku gospodarzy sobotniej potyczki. SM Caen było jednak tego dnia w cieniu jednego zawodnika – Nabila Fekira, który w obliczu nieobecności Alexandre Lacazette wziął na swoje barki miano lidera zespołu i zdobył trzy bramki oraz zaliczył asystę. Jest to jego pierwszy hattrick w karierze. Warto w tym miejscu napisać, że w ostatnich dziesięciu latach tylko pięciu zawodników Olympique Lyon zdobyło trzy lub więcej bramek w spotkaniu ligowym – Karim Benzema, Michel Bastos, Lisandro Lopez, Bafé Gomis oraz Alexandre Lacazette. Grono, przyznajcie, wyborowe. Duże brawa także dla Tolisso, który zanotował dwie asysty i w środku pola pracował za dwóch, całkowicie przyćmiewając niewidocznego Ferriego, dla którego przyjście Dardera najprawdopodobniej będzie oznaczać zesłanie na ławkę rezerwowych.

A zawodnicy SM Caen powinni porozmawiać na osobności z Remy Vercoutre – bramkarz tej drużyny powinien lepiej spisać się przy dwóch trafieniach. Na naganę zasłużył także Damien Da Silva, zazwyczaj pewny punkt drużyny, zaś w sobotę z czerwoną kartką. Skrót spotkania – klik.

Sędziowie lubią Saint-Etienne. Tytuł z przymrużeniem oka, ponieważ nie można mówić o faworyzowaniu Zielonych przez panów z gwizdkiem, jednak fakty są takie – Lorient w zeszłym tygodniu zostało ukarane czerwoną kartką dla bramkarza w pierwszej minucie spotkania, natomiast wczoraj Bastią straciła obrońcę Djiku w trzeciej minucie pojedynku. Drużyna Saint-Etienne w dwóch ostatnich ligowych spotkaniach grała więc 11 na 11 tylko przez cztery minuty (łącznie), a przez resztę pojedynku miała przewagę jednego lub dwóch zawodników (Bastia skończyła w dziewiątkę). Każda z tych czerwonych w pełni zasłużona, jednak nie pozwala nam trzeźwo ocenić formy tego zespołu. Saint-Etienne zdobyło sześć punktów, brawo, lecz zarówno w Lorient, jak i wczoraj, nie pokazało dobrego futbolu. Brakowało zrozumienia pomiędzy napastnikami, a pomocnika, natomiast obrońcy popełniali sporo podstawowych błędów (tak padła bramka dla zespołu z Korsyki). Jeden Eysseric na Bastię wystarczył, jednak potrzebuje wsparcia reszty (co się dzieje z Kevinem Monnet-Paquet?), by passa Zielonych trwała dalej. A Bastia? Zasłużyła na punkt. Do końca walczyli, wierzyli w uzyskanie remisu i brawa dla nich za tą wytrwałość. Siedem punktów po czterech spotkaniach to nie jest przypadek. P.S w przerwie spotkania przymusowo został zmieniony Jean-Christophe Bahebeck, który poczuł się bardzo słabo i musiał jechać do szpitala. Z zawodnikiem jest już wszystko w porządku, doznał udaru słonecznego. Skrót spotkania – klik.

Olympique Marsylia przeplata dobre spotkania z nijakimiJest tylko jeden klub, który potrafi zwyciężyć 6:0, prezentując futbol nie z tej ziemi, a tydzień później stracić dwie bramki i przegrać z zespołem z ostatniego miejsca w tabeli. Guingamp dzięki świetnej grze Jimmego Brianda (wiedziałem, że wróci do Ligue 1 z przytupem) oraz bramkom Privata i Benezet, niespodziewanie pokonało faworyzowany zespół OM, pozwalając Michelowi, nowemu trenerowi tej drużyny, zaznać smaku pierwszej porażki w sezonie. 61% posiadania piłki na niewiele zdało się drużynie z południa – ładnie wygląda w statystyce, ale stworzyło niewiele okazji do zdobycia bramki. Michel musi to poukładać na spokoju, zresztą ma teraz dwa tygodnie na pracę z zespołem (czeka nas przerwa reprezentacyjna). Tak jak chwaliliśmy Diarrę w zeszłym tygodniu, tak w piątek dał ciała – sprokurował rzut karny, na jego szczęście przestrzelony, a także nie potrafił uzyskać odpowiedniej przewagi w środku pola. Cabella & Alessandrini więcej działali w pojedynkę, niż wspólnie. Skrót spotkania – klik.

Rennes imponuje. W jednym z poprzednich tekstów rzuciłem pytanie, czy Montanier wciąż wie, co robi, zmieniając co tydzień taktykę drużyny oraz żonglując poszczególnymi zawodnikami. Wiele osób odpowiedziało pozytywnie, jednak najmocniejszej odpowiedzi udzielił sam Montanier – w sobotę Rennes po bardzo dobrej grze pokonało 2:1 ekipę Tuluzy, a taktyka 3-4-3 wygląda coraz lepiej. Trójka środkowych obrońców Mexer, Diagne, Armand coraz pewniej się czuje w tym ustawieniu, na bokach szaleją Baal oraz Zeffane (świetny transfer!), a dodatkowo do składu po długiej kontuzji powraca Paul-Georges Ntep. Rennes nabiera kształtów oraz kolorów. Natomiast Dominique Arribage, trener Tuluzy, powinien się zamknąć w pokoju z video-analizą i zastanowić nad przyczyną słabej formy zespołu. Dodatkowe pytanie – dlaczego na ławce rezerwowych siedział Wissam Ben Yedder? Skrót spotkania – klik.

Paryż o dwie klasy lepszy od wszystkich. Nie od Monaco, od wszystkich. Pech chciał, że upewniliśmy się o tym właśnie w spotkaniu z drużyną z księstwa. PSG ma dwa asy na ręce i wszystko, by osiągnąć sukces na koniec sezonu. W zasadzie, powstaje pytanie, czy czasem nie na początku roku? Jeśli AS Monaco nie potrafi przeprowadzić trzech składnych akcji, to co mają powiedzieć zespoły Guingamp, Troyes czy Lorient? Nie ma mocnych na Zlatana, nie ma mocnych od Verrattiego, nie ma mocnych na Auriera. W niedzielnym hicie istnieli zawodnicy Paris Saint-Germain, natomiast Monaco było tylko dodatkiem. Trzy bramki, wszystkie po składnych akcjach (pierwszą bramkę Cavaniego poprzedzało 20 podań) lub po błysku geniuszu (Di Maria, co za asysta w debiucie!). Leonardo Jardim postanowił pozmieniać nieco w taktyce, podłubać w indywidualnych zadaniach, jednak wszystko to poszło na nic. Bohaterem Edinson Cavani, wreszcie! – krzyknęła większość kibiców PSG, zdobywca dwóch bramek w spotkaniu. Hit był jednostronny, a różnica klas zbyt długa. Oglądając Ligue 1 powinniśmy skupić się na dziewiętnastu pozostałych drużynach, a PSG oglądać tylko w skrótach – skutkiem i tak będzie zwycięstwo. Skrót spotkania – klik.

Święta trójca. Valery Germain (2 bramki oraz asysta), Hatem Ben Arfa (2 bramki) oraz Alessane Plea (2 bramki oraz 2 asysty) to bohaterowie klubu z Nicei. Na siedem bramek zdobytych przez ten zespół aż sześć zapisujemy przy tym trio. Jedynakiem został Le Marchand. W sobotę trafienie Germaina jednak nie wystarczyło, by odnieść zwycięstwo i zapisać sobie trzy punkty – Angers skutecznie uprzykrzało grę w ofensywie, nie dając za wiele swobody na własnej połowie. Skrót spotkania – klik. 

Na innych boiskach – Reims wskoczyło na pozycję wicelidera po zwycięstwie 4:1 nad Lorient, stając się jedną z największą niespodzianką początku sezonu Ligue 1. Lorient natomiast bez Jordana Ayew piekielnie męczy się w ofensywie i nie potrafi odnieść zwycięstwa. Dwa remisy i dwie porażki – spadli już do strefy zagrożonej spadkiem i raczej wokół tych miejsc będą już oscylować. Boufal bohaterem Lille – młoda „10” drużyny Herve Renarda zapewniła zwycięstwo swojej drużynie, zdobywając jedyną bramkę (zarówno w spotkaniu, jak i całym sezonie) dla Lille. Boufal z każdym spotkaniem zaskarbia sobie coraz większe grono zachwyconych nim osób – mnie ma już w kieszeni od końcówki zeszłego sezonu, warto przyglądać się grze tego zawodnika. Montpellier krwawi – znów bez zwycięstwa, znów bez zdobytej bramki, znów słabo. Montpellier, anonsowane przeze mnie jako niespodzianka sezonu, co prawdą pozostało niespodzianką, ale negatywną. Zespół Rollanda Courbisa gra słaby futbol, a teraz będą mieć jeszcze bardziej po górkę, ponieważ z zespołem rozstał się Anthony Mounier, który wybrał grę dla włoskiej Bologny. Wytrwałość Khazriego – przestrzelić rzut karny w pierwszej połowie i zostać wybuczanym przez własnych fanów? Auć, boli. Na szczęście Wahbi Khazri ma odporną psychikę i potrafi się skoncentrować na nowo na grze, dzięki czemu w doliczonym czasie gry wpisał się na listę strzelców. Nantes kończyło spotkanie w dziesiątkę i od momentu zesłania młodego Ermira Lenjaniego (bohatera zeszłego tygodnia) nie stanowiło zagrożenia dla gospodarzy. 

Najlepsza jedenastka czwartej kolejki Ligue 1 według dziennika L’Equipe:

jedenastka