Najedzeni? Jak każdy. Czas jednak odejść od stołu i zacząć sycić się informacjami o piłce nożnej, których przyszła cała chmara. W końcu wkraczamy w okres, który u wielu kibiców podwyższa ciśnienie i zmusza do picia kaw po nocach – zimowe okienko transferowe. W slalomie futbolowych podsumowań roku oraz taktycznych analiz najlepszych drużyn, oddzielamy mniej od bardziej wiarygodnych plotek transferowych, przypisując zawodnikom nowe barwy klubowe.
Najbardziej żywiołowo nie jest jednak o samych potencjalnych ruchach gotówkowych, a zawodnikach, którym kończą się kontrakty latem przyszłego roku, dzięki czemu możliwym będzie zakontraktowanie ich za darmo. I nie mówimy tutaj o zawodnikach tkwiących na rezerwach swoich drużyn – często są to wiodące postacie, będące gwiazdami w swoim gronie. We Francji jest kilka smaczków.
Wygasające kontrakty Ligue 1 wraz z nowym rokiem:
BRAMKARZE: Remy Riou (Nantes), Ali Ahamada (Tuluza) , Mouez Hassen (OGC Nicea), Damien Perquis (SM Caen), Fabien Audard (Lorient)
Początek, a już jest kilka ciekawych nazwisk. Wyłączając Audarda oraz Perquisa, którzy w swoich zespołach mają status tylko rezerwowych (zero występów w lidze), każdy z pozostałych bramkarzy stanowi raczej wyjściową opcję. Riou (13 występów), popisując się wieloma wspaniałymi paradami, wywindował Nantes na bardzo wysokie, siódme, miejsce w tabeli; Hassen (16 występów), najmłodszy z tego grona (zaledwie 19 lat!), od wielu lat wymieniany jest jako wielki talent francuskiej kadry młodzieżowej, dzięki czemu z pewnością nie będzie miał kłopotów ze znalezieniem nowego pracodawcy; i wreszcie Ahamada (7 występów), który co prawda sezon rozpoczynał patrząc, jak to jego rywal – Zacharie Boucher – ratuje zespół przed stratą bramki, jednak jak od 13 kolejki wskoczył do pierwszego składu, to miejsca już nie oddał. Każdy z nich posiada cechy i zalety, dzięki którym będą wzmocnieniem większości średnich drużyn europejskiego formatu, jeśli zaś chodzi o Hassena, to materiał na przyszłą gwiazdę.
OBROŃCY: Jean Kana-Biyik (Rennes), Francois Clerc (Saint-Etienne), Maxwell (PSG), Cedric Mongongu (Evian), Jeremy Morel (OM), Jonathan Mensah (Evian), Andrea Raggi (Monaco), Jeremy Sorbon (Guingamp), Rod Fanni (OM), Ricardo Carvalho (Monaco), Marc Planus (Bordeaux), Ahmed Kantari (Lens), Siaka Tiene (Montpellier), Hilton (Montpellier), Squillaci (Bastia), David Rozehnal (Lille)
Uff, sporo tego. Od czego zaczniemy? Może od tego, że w tym gronie mamy przedstawicieli mistrza Francji, wicemistrza Francji czy obecnego lidera tabeli? Maxwell, przez wielu, w tym Ibrahimovica, nazywany najbardziej niedocenianym, a z pewnością najbardziej eleganckim lewym obrońcą; Clerc, będący częścią jednej z najlepiej broniących drużyn w L1 (Saint-Etienne); Siaka Tiene, mający zabójczą lewą nogę, jeden z najofensywniej grających bocznych obrońców w lidze; Carvalho oraz Raggi, którzy pozwalają budować mocne Monaco czy Jeremy Sorbon, bez którego Guingamp z pewnością nie zabłysnęłoby na mapie Europy, awansując do fazy pucharowej Ligi Europy? A przecież nie sposób nie wymienić Mongongu oraz Kantariego, wyróżniających się postaci dołujących drużyn Evian oraz Lens. Najbardziej wartościowym, jeśli chodzi o wartość rynkową, jest ten pierwszy, czyli Jean Kana-Biyik, Kameruńczyk, który występuje w ekipie Rennes od 2010 roku, będąc przez cztery sezony liderem bloku defensywnego (nie licząc obecnego). W dużym stresie będzie Marcelo Bielsa, którego dwaj zawodnicy, Morel (14 występów) oraz Fanni (11 występów), nie są pewni przedłużenia kontraktu. Po tego drugiego zgłosił się już nawet jeden z największych azjatyckich klubów.
POMOCNICY: Rio Mavuba (Lille), Jeremy Toulalan (Monaco), Yoann Gourcuff (Lyon), Clement Chantome (PSG), Fabien Lemoine (Saint-Etienne), Florent Malouda (Metz), Jaroslav Plasil (Bordeaux), Jean II Makoun oraz Vincent Pajot (obaj Rennes), Karim Ait-Fanna oraz Jonas Martin (obaj Montpellier), Moustapha Diallo (Guingamp), Antoine Devaux (Reims), Pierrick Valdivia (Lens), Mathieu Coutadeur (Lorient)
Prawdziwy wysyp defensywnych pomocników – aż siedmiu spośród wymienionego wyżej grona specjalizuje się właśnie na tej pozycji. Jest jednak nazwisko, które mocno wyróżnia się z formacji dostępnych pomocników. Tak, mowa o Yoannie Gourcuffie. Gdyby nie kontuzje, dopadające go raz za razem, Real Madryt byłby na czele kolejki po jego podpis. Z Francuzem sytuacja jest o tyle niejasna, że jeszcze we wrześniu obecnego roku, a więc trzy miesiące temu, podpisał nowy kontrakt z Olympique Lyon – kontrakt nietypowy, bowiem nie wydłużający okres pobytu w klubie, a obniżający zarobki, jakie zawodnik pobiera co miesiąc z kasy klubowej. Czy zostanie na dłużej? To zależy – klub znajduje się na drugim miejscu w tabeli, a zasługi Yoanna są w tym niewielkie: tylko siedem spotkań i trzy bramki. Młodzież pokazała, że nie ma co płakać po Gourcuffie, nazywanym od lat „następcą Zidana”. Innej ciekawe nazwiska z tej listy to Mavuba, Lemoine oraz Toulalan, którzy swoim doświadczeniem stanowić będą duże wzmocnienie drużyn z topu lig europejskich. Jeśli oczywiście zdecydują się opuścić klub.
NAPASTNICY: Andre-Pierre Gignac (OM), Dimitar Berbatov (Monaco), Andre Ayew (OM), Dario Cvitanich (OGC Nicea), Serge Gakpe (Nantes), Alexy Bosetti (OGC Nicea), Yann Youffre (Lorient), Souleymane Camara (Montpellier), Thomas Toure (Bordeaux)
Bomby opadły! Gignac, Berbatov! Wicelider klasyfikacji strzelców oraz największy dżentelmen spośród snajperskich killerów. Dodajmy do tego niezwykle szybkich i nieszablonowych bocznych atakujących, czyli Ayew oraz Gakpe, a mamy prawdziwie groźny tercet napastników. Wszyscy to wzięcia za darmo, za zwykłą obietnicę większej pensji. W kwestii Gignaca, on sam nie jest pewny, czy zostanie w Marsylii – dużo zależy, jak to sam ujął, od przyszłości Marcelo Bielsy, pod skrzydłami których Francuz się obudził. Berbatov, przychodząc do Monaco, obracał się w gronie James Rodriguez czy Falcao, mając obietnicę gry o najwyższe laury, a jak się potoczyło ostatnie okienko transferowe, wszyscy dobrze wiemy. Z młodych, na wyróżnienie zasługują Bosetti oraz Thomas Toure, a w szczególności ten drugi, będący objawieniem zaskakująco dobrze spisującego się Bordeaux.
Crème de la crème.
Najbardziej zagrożony zespół? Olympique Marsylia, a tuż za nią Montpellier. Perspektywa straty kolejno czterech (Morel, Fanni, Ayew, Gignac) oraz pięciu (Hilton, Siaka Tiene, Ait-Fana, Martin, Camara) podstawowych zawodników jest pożarem, który trzeba jak najszybciej ugasić, jeśli panowie Bielsa oraz Courbis pragną zachować stabilizację składu. Dużo zmian szykuje się także w Monaco, gdzie w każdej formacji (obrona – Raggi, Carvalho, pomoc – Toulalan, atak – Berbatov) może dojść do znacznych uszczupleń. Wiadomo, to nie tak tak, że zawodnicy, którzy podpiszą kontrakt z innym klubem nagle przestaną grać i odejdą z zespołu, jednak to nie będzie ta sama determinacja i wola walka za klub, który się niebawem opuści.
Osobiście mam nadzieję, że większość z nich uda się zatrzymać i osłabienia będą jak najmniejsze. Patrząc jednak na szerokie spektrum dostępnych zawodników, można stworzyć jedną, a nawet dwie równie silne jedenastki, mogące zrobić niemałe zamieszanie w lidze. Oto najsilniejsza z nich: