Paryż mistrzowski. Zdziwieni? Nie sądzę.
Zostawmy styl, w jakim dopięli obrony tytułu mistrza Ligue1. Styl, którym zasmucają ich fanów od kilku tygodni. Idzie słabo? Snują się po murawie? Widoczny jest brak chęci oraz wola walki? Nieważne, przecież dla nich sezon skończył się tak naprawdę wraz z rewanżowym spotkaniem z Chelsea. Od tamtego dnia można było zauważyć, że zawodnicy myślą już o MŚ w Brazylii lub wakacjach.
Pytanie, jakie chciałbym postawić przed wami brzmi: czy Paris Saint-Germain jest w stanie powtórzyć 7-letnią hegemonię Olympique Lyon z sezonów 2001/02 – 2007/08? Wszak jak na francuskie warunki mają niemal wszystko, co najlepsze – a jeśli jeszcze tego nie mają, to wkrótce sobie kupią. Dygresja – kiedy OL zdobywało swój drugi tytuł z rzędu, tak jak PSG obecnie, wicemistrzem było.. Monaco.
Dlaczego by więc nie rzucić śmiałą tezą i stwierdzić, że tak się właśnie stanie? Jeśli cofniemy się pamięcią wstecz i porównamy tamten mistrzowski Lyon z obecnym, mistrzowskim Paryżem, to dostrzeżemy wiele wspólnych cech – hojny i ambitny prezes, który pragnie zawładnąć nie tylko francuskim podwórkiem, ale i całą Europą – to raz. Dwa, to dowódca w postaci młodego, utalentowanego szkoleniowca, który nie tak dawno zaczął swoja przygodę zawodowego szkoleniowca (Paul Le Guen – Laurent Blanc). Trzy, to gwiazdy w osobach Zlatana Ibrahimovica oraz Sonnego Andersena – giganci formacji ofensywnych. Cztery, obecność mnóstwa zawodników obdarzonych olbrzymim talentem, którzy są w stanie zagwarantować płynność rozwoju w klubie. Pięć, czyli architekci akcji ofensywnych z najwyższej, europejskich półki (Juninho Pernambucano, a po przeciwnej stronie trio Motta-Matuidi-Verratti).
Czas na różnice, a w zasadzie tylko dwie: przepaść pomiędzy mistrzem a resztą stawki oraz, jak zawsze, finanse. W tym momencie tylko jeden zespół stawia się na (prawie) równi ze stołecznymi, i jest to Monaco. Reszta się nie liczy, reszta walczy o niższe lokaty. Wtedy, na początku nowego tysiąclecia, sezon w sezon obok Olympique Lyon wymieniało się płynnie dwóch, trzech równorzędnych rywali. Wtedy spotkania były bardzo wyrównane i tylko detale przechylały szalę zwycięstwa na stronę jednej z drużyn.. A już na pewno bardziej wyrównane od tych, które mamy sposobność oglądać dziś.
Dodatkowo, pomimo faktu, iż OL pomału stawał się jednym z najbogatszych klubów w Europie i mógł wydawać spore kwoty na nowych zawodników, pieniądze nie miały tak dużego znaczenia. Owszem, byli bogaci i biedni – jednak nie było przebrzydliwie majętnych oraz rozpaczliwie ubogich. Teraz? Jeśli PSG coś/kogoś zapragnie, prezes ziewa i proszę, mamy to. Dwanaście sezonów wcześniej OL starało się kupować mało, a dobrze. Tanio, a mądrze. I cicho, by stało się głośnym.
Rzucić tezę to jedno, a dowieść jej to drugie. Olympique Lyon zdominowało francuską Ligue1, to fakt. Zdominowało na tyle mocno, że nie wyobrażano sobie powtórki z historii. Zawładnęło wyobraźnią kibiców tak bardzo, że stawiano ją za wzór prowadzenia drużyny (zauważcie, że ostatnie dwa zdania napisałem jednak w czasie przeszłym).
Z chwilą wtargnięcia Qtar Sports Investments (QSI) na zieloną murawę Parku Książąt, trzeba przywołać nie tak odległe wspomnienia i przetasować ponownie własną opinię. Czy PSG jest tak mocne, jak był Lyon? Albo inaczej, czy obecni reprezentanci Ligue 1 dadzą radę zatrzymać Paryskiego potwora, na przekór drużynom bezradnym przy Olimpijczykach z okresu 2002-2008?
Osobiście uważam, że ta sztuka się jednak nie uda. Wieczność we współczesnej piłce trwa krótko. Bardzo krótko. Nie tak dawno ekscytowaliśmy się FC Barceloną, której wspaniały rozdział trwał „zaledwie” trzy sezony (2009-2011). Teraz się o ich wspaniałym okresie pomału zapomina. Epoka trwa dziś ledwo mgnienie oka. I dlatego obawiam się, że Paryż nie zapanuje we Francji przez siedem lat z rzędu. Wypalenie piłkarskie to blizna, którą ciężko zagoić. Gdy jest się pełnym, ciężko coś więcej strawić.
A gdy dodamy jeszcze 23-letnich zawodników, którzy na swoich kontach mają dziesiątki milionów i nie czują żadnego przywiązania do barw jakiegokolwiek klubu, zmieniając je średnio co dwa-trzy sezonu, to jak ich przekonać do pozostania i walki o następny triumf? Trener tego nie zrobi. Oni sami muszą przekonać własnych siebie. A jak zdążyliśmy już ostatnio zauważyć w tegorocznym, mistrzowskim Paryżu, ciężko o to.
Share the post "Paryski potwór, a hegemonia Lyonu"
- Google+
Piotrek says
Podzielam Jakub Twoje zdanie, tzn nie wydaje mi się, żeby PSG zdominowało rozgrywki na tak długo jak zrobił to Lyon.
Jak bym tutaj dorzucił jednak trochę inne kwestie. Jeżeli właściciel Monaco faktycznie ma tak ambitne plany, to już w przyszłym sezonie paryżanie będą mieli godnego rywala w walce o mistrza. Już w tym sezonie PSG wcale nie odjechało ekipie Ranieriego zbyt daleko.
Już o tym wspominałem przy okazji innych wpisów, powoli do normalności wraca Lyon. Aulas chyba skończył z wyprzedażą jest więc szansą, że dla OL wracają dobre czasy. Biorąc pod uwagę jak młodzież się rozwija i jak ambitna jest to drużyna i trener już w przyszłym sezonie powinni być dużo mocniejsi niż w tym.
Marsylia – myślę, że Bielsa nie przychodził by do tego klubu gdyby nie dostał pewnych zapewnień. Mam tutaj na myśli środki na wzmocnienie klubu. OM w przyszłym sezonie będzie o niebo lepszą drużyną niż w tym. Jestem tego pewny.
Ja uważam, że już w kolejnym sezonie zdobycie mistrzostwa będzie o wiele trudniejsze dla PSG, nawet jeśli do klubu przyjdą kolejne gwiazdy. Wydaje mi się też, że dla właścicieli priorytetem będzie triumf w LM, nawet kosztem utraty mistrzostwa. Powiedzmy sobie szczerze mistrzostwo Ligue1 jest nieporównywalnie mniej prestiżowe niż wygranie np. Premiership.
Ogólnie uważam, że przyszły sezon może być bardzo ciekawy we Francji. Także ze względu na kluby, które awansują z Ligue2.
sadwa says
a co takiego Rusek od Monaco powiedział ?
Judas11 says
Choćby to, że przetasowań ciąg dalszy nastąpi.
Piotrek says
Coś się Jakubie zapuściłeś… Sporo się dzieje na na blogu cisza.
Jakub Golański says
Tak, to prawda.. Podróże męczą i kradną czas. Dziś na szczęście powrót do rzeczywistości.