Podsumowanie szóstej kolejki Ligue 1 z trenerem Stefanem Białasem.

Vive la Ligue 1: Po klasyku OM – OL zdecydowanie więcej mówiło się o sprawach wokół boiskowych, niż czysto piłkarskich. Pan się spodziewał takiego przywitania Mathieu Valbueny? 

Trener Stefan Białas: Sądziłem, że będzie spokojniej. Ten zawodnik oddał wiele zdrowia na tym stadionie i w każdym meczu, w którym grał, grał z dużym zaangażowaniem. On był ulubieńcem – tego nie można ominąć, był ulubieńcem kibiców, wszystkich kibiców, głównie dlatego, że z taką pasją reprezentował barwy klubu Marsylii. On reprezentował pogląd jaki mają tamtejsi kibice – walczyć do upadłego. Pokazywał to od samego początku. 

Historia z kukłą, z rzucaniem butelek w jego stronę – to było przesadzone. Wydaje mi się, że Valbuena na to nie zasłużył. Zgadzam się z tym, co powiedział w środku tygodnia, że prawdziwi kibice nie będą na niego gwizdać, bo wiedzą, że gdy grał w Marsylii to godnie reprezentował barwy klubowe.

Powszechnie wiadome było też, że kiedy ten zawodnik odchodził z Dynama Moskwa to zaproponował swoje usługi OM! Jednak klub z południa chciał go tylko wypożyczyć, na co z kolei absolutnie nie zgodzili się Rosjanie, gdyż w grę wchodziła tylko sprzedaż. I cóż, klubem, który zaoferował pieniądze za tego zawodnika był Lyon.

Wydaje mi się, że rozsądni ludzie powinni to zrozumieć, że piłkarz, jeśli nie ma kontraktu, nie zarabia pieniędzy – to proste. Marsylia była miejscem, do którego chciał wrócić, jednak ofertę przedstawił tylko Lyon i teraz chce udowodnić swoją uczciwość poprzez dobrą grę dla klubu, w którym występuje.

A to, co pokazywał w pierwszej połowie spotkania na Velodrome, to był jego festiwal – był wszędzie. Pokazał, że – być może – lepszym pomysłem od kupowania paru młodych zawodników, jak zrobiło to OM, było ściągnięcie właśnie jego z powrotem do Marsylii.

valbuena

W wywiadzie pomeczowym trener Michel powiedział: „Z Diarrą graliśmy w 12, nie w 10!”, i chodziło tu oczywiście o czerwoną kartkę dla Alessandriniego. Czy Lass z miejsca stał się najlepszym defensywnym pomocnikiem ligi? 

Jest to bardzo dobry zawodnik, bardzo silny. To nie jest przypadek, że grał w Realu Madryt, a później za tak duże pieniądze przeszedł do Anzi Machaczkała. Poszedł za pieniędzmi, zgoda, ale tam poszli najlepsi zawodnicy! A żeby móc pójść gdziekolwiek dla dużych pieniędzy, trzeba najpierw prezentować wysoką klasę. Widzieliśmy jaki wpływ na drużynę miał Diarra w tych meczach, w których grał. On z pewnością będzie jednym z lepszych defensywnych pomocników ligi. Marsylia będzie miała dużo korzyści także i z Abou Diabego, kiedy ten powróci do pełni sił.

Co by jednak nie mówić, jeden zawodnik nie może grać za dwóch. A tak prawdę powiedziawszy Marsylia zaczęła grać lepiej wtedy, gdy grała w dziesiątkę – absolutnie zasłużenie zremisowali, a mogli nawet pokusić się o lepszy wynik, gdyby tylko Batshuayi był bardziej skuteczny. Faktycznie można przyznać, że z Diarrą w środku pola nie czuło się tej różnicy jednego zawodnika mniej.

lass diarra

AS Monaco – Lorient 2:3 – oto największa niespodzianka tej kolejki. Przyznam szczerze, że patrząc w kategorii wynik to zgoda, duże zaskoczenie, jednak mając w pamięci grę AS Monaco z Ajaccio w zeszłym tygodniu nie da się ukryć, że jest źle w tym zespole – obrona dziurawa (Gazelec oddało ponad 20 strzałów), pomoc chaotyczna, a atak nie istnieje. Monaco ma kłopoty?

Ma bardzo duże kłopoty w tym momencie. Pamiętamy jednak, że Lorient jest tą drużyną, która potrafi grać w Monaco. Przypomnijmy choćby pierwszą kolejkę ubiegłego sezonu, gdy przyszedł Jardim i był to jego debiut, a jego zespół został pokonany u siebie przez Lorient 1:2. 

Lorient to jest drużyna, która potrafi grać w piłkę, opierając się jeszcze na podstawach trenera Gourcuffa, ojca Yoanna. Oni grali piękny futbol, zawsze, a z dobrymi zespołami odnosi dobre rezultaty. To prawda, porażka AS Monaco to spora niespodzianka, jednak ten zespół obecnie nie prezentuje tego poziomu, jaki prezentował po 10 kolejce ubiegłego sezonu. 

Problemem jest również to, że z AS Monaco odchodzi bardzo dużo zawodników. Potrzeba więc odrobinę czasu, by ten zespół się zgrał, a młodzi oswoili się z ligą. Wiemy, że te bramki miał zdobywać Anthony Martial, o którym mówiono, że nie odejdzie za żadne pieniądze – a teraz wiemy, jak duże pieniądze trzeba było na niego wyłożyć. Nie ma rzeczy, których nie można kupić – co potwierdza casus Monaco.

Od momentu, kiedy w grudniu 2011 roku do klubu przyszedł Dmitry Rybolovlev, AS Monaco przeprowadziło ponad 200 transferów do oraz z klubu! To jest olbrzymia suma. To jest nieprawdopodobne. Z klubu piłkarskiego zrobił się klub handlowy. Licząc, wychodzi nam średnio około 20 transferów na okienko. 

Raphael Guerreiro – dużo osób pyta się o tego zawodnika, lewego obrońcy/pomocnika Lorient. Czy to jest odpowiedni czas, by ten zawodnik odszedł do lepszego klubu? Czy wielki Arsenal, o którym jest głównie mowa, nie jest za dużym przeskokiem z przeciętnego Lorient?

Nie. Absolutnie nie. To jest bardzo dobry zawodnik. On rozgrywa w Lorient swój trzeci sezon – w pierwszym występował jeszcze jako lewy obrońca, rozgrywając ponad 30 spotkań; w drugim został przesunięty o jedno piętro wyżej, a więc nie grał w defensywie, a w drugiej linii i wtedy zaliczył aż siedem bramek oraz pięć asyst, grając rewelacyjny sezon. Doskonała lewa noga! 

Raphael Guerreiro miał mnóstwo propozycji, nawet z Paris Saint-Germain. W pewnym momencie prezes klubu, Loic Fery, uznał, że 12 mln euro za niego to zdecydowanie za mało, skoro za Kurzawę i pozostałych zawodników, którzy wcale nie są lepsi od Portugalczyka płaci się ponad 20 mln euro. 

Dla mnie to jest bardzo dobry zawodnik. Oczywiście, gra w słabszym klubie i ciężko jest mu zaprezentować się szerszej publiczności, jak to robią młodzi w największych klubach. 

A Arsene Wenger miał już podobny przypadek z Bacarym Sagna, prawym obrońcą, byłym zawodnikiem Auxerre, który przechodząc do Anglii był w podobnym wieku co Raphael, a odniósł dużą karierę. Uważam, że Guerreiro także zrobi dużą karierę i w Arsenalu może się tylko rozwinąć.

guerreiro

Przejdźmy do Troyes – czy tak kiepski wynik (porażka z Angers), pomimo gry w przewadze, dobitnie podkreśla słabość tego zespołu? Czy da się teraz znaleźć jakikolwiek argument dający im nadzieję na poprawę gry i na utrzymanie?

To jest taki zespół, który zawsze, odkąd pamiętam, należy do drużyn, które są za mocne na drugą ligę, a za słabe na pierwszą. Trener Jean-Marc Furlan już trzykrotnie wprowadzał ten zespół do Ligue 1 i dwukrotnie z nią spadał, więc powinien nauczyć się z własnych błędów. To jest solidny trener, zdobył przecież nagrodę dla najlepszego trenera Ligue 2.

Żeby utrzymać się w Ligue 1 należy osiągnąć słynny już pułap 40 punktów, a więc zwyciężyć w 13 spotkaniach, czyli trzeba wykazać się regularnością oraz szeroką kadrą. A przecież budżet Troyes to budżet klubów z drugiej połowy tabeli.

Troyes zaczęło.. poprawnie. Zremisowali w pierwszym meczu z Ajaccio i pamiętamy następny tydzień, gdy przegrywali 1:3 z Niceą, a także doprowadzili do podziału punktów – i to grając w osłabieniu! Teraz mają cztery remisy i dwie porażki. Może jak wygrają pierwsze spotkanie, to coś się zmieni? Za nami dopiero sześć kolejek, więc ciężko wróżyć.

Co Pan sądzi o całym zamieszaniu wokół nazwy stadionu Bordeaux, „Matmut Atlantique”? Kibice Bordeuax otwarcie sprzeciwiają się tej nazwie i zapowiedzieli protest mówiąc, że nie będą chodzić na mecze, dopóki nazwa się nie zmieni. 

Matmut Atlantique jest większym stadionem od Stade Chaban-Delmas. Jeśli chodzi o zmianę nazwy stadionu, to tak jest wszędzie – we wszystkich klubach w każdym kraju kibice chcą mieć wpływ na decyzje, natomiast obecnie w wielu klubach zdarza się, że nazwy stadionów są po prostu wybierane dzięki pieniądzom dużych firm. Matmut dało najwięcej pieniędzy na wykończenie budowy – kibice muszą zrozumieć, że ktoś musi te pieniądz pokryć.

Kibice powinni zrozumieć, że to nic innego jak względy finansowe. Komercjalizacja. Aczkolwiek osobiście uważam, że taka nazwa może oczywiście pozostać na stadionie ze względów marketingowych, natomiast w podtekście powinna znaleźć się poboczna nazwa tego obiektu. Tak powinno być, ponieważ wszyscy chcą być jak najbliżej tradycji, trzymać się historii.

Pamiętam, że pierwszą nazwą stadionu Bordeaux było Parc Lescure, a drugą Chaban-Delmas – wybudowany przez wieloletniego mera Bordeaux, Jacques Delmas, który stworzył ten stadion, a także mocno przykładał się do budowania klubu, będąc jego kibicem.

Na ten moment nazwą jest Matmut Atlantique i tak pozostanie przez pięć lat, a później zmieni się na nazwę firmy, która znowu da najwięcej pieniędzy.

matmut atlantique

Jeszcze szybkie pytanie odnośnie spotkań w Ligi Eueropy – Saint-Etienne, Monaco, Olympique Marsylia oraz Bordeaux zaliczyły trzy remisy oraz jedną wygraną. Jakie daje Pan szansę francuskim zespołom na awans?

Wiele klubów jest zdania, że nie mogą się skupić na grze na dwóch frontach i w wielu przypadkach będą rotacje pokazujące, że priorytetem będzie liga francuska, gdyż gwarantuje więcej pieniędzy. W Lidze Europy dostaną ich znaczniej mniej. Trzeba to zrozumieć – większość wykorzysta te rozgrywki do ogrania młodszych zawodników. Przykładem Marsylia, która wystawiła w zasadzie drugi garnitur.