Wissam Ben Yedder to przypadek bardzo specyficzny. Francuz jest snajperem o technice użytkowej porównywalnej do najlepszych w Europie, z wysokim współczynnikiem skuteczności strzałów i wykończenia akcji oraz dużej szybkości, zarówno z piłką, jak bez niej. Ma wszystkie cechy, którymi powinien odznaczać się nowoczesny napastnik bardzo dobrego klubu. A jednak – jest napastnikiem Tuluzy. Przeciętnej Tuluzy.

My, kibice ligi francuskiej, często zadajemy sobie pytania, o których sympatycy innych lig nawet by nie pomyśleli. Jednym z nich jest: dlaczego Wissam Ben Yedder wciąż gra w Tuluzie? Jak to jest, że zawodnik o jego umiejętnościach walczy o utrzymanie w lidze, zamiast bić się o Europejskie puchary? Jeszcze inaczej, odwróćmy perspektywę – jak to jest, że Tuluza z takim napastnikiem jak Ben Yedder musi drżeć przed degradacją? 

Jeśli wyjdziecie na jedną z ruchliwszych ulic dużego miasta we Francji i zapytacie przechodniów o pięciu najlepszych napastników Ligue 1, jest duża szansa, że Ben Yedder znajdzie się na tej liście. Ba! – wykluczając trio z Paryża, które jak wiemy gra w kompletnie osobnej lidze, szansa na to, że Wissam znajdzie się na podium takiej ankiety, jest jeszcze większa.

Dowody? Proszę, wystarczy zerknąć w statystyki:

Wissam Ben Yedder jest na ten moment czwartym najlepszym napastnikiem, jeśli chodzi o liczbę zdobytych bramek w czterech ostatnich sezonach (stan na 13 grudnia). Miał bezpośredni wpływ na 64 bramki (47 bramek oraz 17 asyst) swojego zespołu, mniej tylko od Ibrahimovica oraz Lacazette. Jeśli zdobędzie dziś bramkę w spotkaniu z Lille, będzie to jego 50 trafienie w Ligue 1 (137 spotkań). Wychodzi nam ponad 10 bramek na sezon, co pokazuje stabilność formy oraz całkiem niezłą średnią bramki na mecz. A przecież w Tuluzie nie mamy wirtuozów pokroju Verrattiego czy Di Marii, nie mamy asystentów pokroju Payeta ani błyskotliwych rozgrywających jak Khazri. Wyobraźcie sobie liczby Wissama Ben Yeddera, gdyby wrzucić go do lepszego klubu. Gdyby dać mu za plecami pomocnika, który umiałby umiejętnie obsłużyć podaniem niskiego Francuza.

wissam ben yedder stats

15 bramek i 5 asyst w sezonie 12/13, 16 bramek i 5 asyst w 2013/14 oraz 14 bramek i 5 asyst w 2014/15 – i tylko obecny, 15/16, możemy spisać na straty: ledwie 3 bramki i 2 asyst.

Co jest powodem takiego zjazdu formy? Odpowiedzi są dwie:

1) winę za słabszy okres Ben Yeddera ponosi Dominique Arribage, trener Tuluzy. Arribage przejął drużynę le Téfécé w marcu 2015 roku po Alainie Casanovie, który niepodzielnie piastował to stanowisko przez 7 lat. Dominique chcąc pokazać, kto jest szefem i zacząć rządzić twardą ręką, dokonał wyboru dość kontrowersyjnego – udając, że Ben Yedder to tak naprawdę jeden z nielicznych. Częste zmiany taktyki, liczne rotacje zawodników, uszczypliwe wypowiedzi, wybielanie samego siebie – to tylko niektóre grzechy nowego trenera Tuluzy. TFC w trzy sezony z drużyny ze środka tabeli usunęła się ku niższym rejonom, ku okolicom szesnastego miejsca. I Wissam zwyczajnie się w tym wszystkim zagubił.

2) Ben Yedder chce usilnie odejść z klubu swoją niechęć wobec przymusowego pozostanie przejawia właśnie słabszymi występami. Tajemnicą poliszynela jest, że Wissam chce przenieść się do lepszego klubu i mówi o tym głośno już od dwóch lat. Mówiło się o Olympique Marsylii, gdzie miałby stworzyć duet z Batshuayim; sporo pisano o odejściu do Sevilli i czy do Olympique Lyon, gdzie miał stać się partnerem Lacazette. Mówiło i pisało się dużo – jednak to była tylko teoria. W praktyce, Ben Yedder nie mógł opuścić klubu. Nie zgodził się na to prezes.

To było widoczne z daleka – snujący się Ben Yedder po boisku, bez widocznej chęci walki o piłkę. Wywiady? Nie było żadnych, ponieważ zawodnik nabrał wody w ustach i przestał rozmawiać z dziennikarzami. Nie ukrywał smutku, nie ukrywał zawodu z braku transferu. Z niewolnika nie ma pracownika? Książkowy przykład. A jedno rodziło drugie – brak ochoty do gry owocowało brakiem pierwszego składu w zespole Tuluzy.

« Wissam? On a besoin de lui pour se sauver. »

Dziś sytuacja jest nieco odmienna. Tuluza znajduje się na 19 miejscu w tabeli i ryzyko spadku jest realne. „Wissam? Potrzebujemy go, aby się utrzymać” – wczorajsze słowa Dominique Arribage mówią wszystko. Francuski trener wie, że bez Ben Yedder będzie ciężko. Wie także, że jest jego najlepszym zawodnikiem. Wyrok? Nigdzie nie odejdzie.

W styczniu czeka nas znany scenariusz – wiele plotek, kilka klubów, wypowiedzi samego zawodnika, że widzi siebie w innym miejscu. I reakcja samego prezesa, Oliviera Sadrana: „Wissam nigdzie się nie wybiera!”. I nie ma strachu o kontrakt – ten wygasa dopiero latem 2017 roku. Jeszcze będzie czas, by sprzedać Ben Yeddera.