Sukces z katastrofą w tle

mossonOkres, w którym zawodnicy wyjeżdżają na zgrupowania zespołów narodowych, przygotowując się do starć towarzyskich lub też eliminacji turniejów mistrzowskiej rangi, jest dla mnie oznaką, że czas odpocząć, odsapnąć – chwytam więc dni, spędzając je z dala od gorączki futbolu, koncentrując się na powrót tylko i wyłącznie w chwilach najwyższej rangi. Tak jak wczorajszego wieczora.

Polska – Niemcy. Trzeba wyjaśniać? Ok, zgoda – zwyciężyliśmy 2:0. Co w tym nadzwyczajnego? Na przykład to, że po raz pierwszy w historii pokonaliśmy naszych zachodnich sąsiadów. I bądź tu mądrym i spróbuj napisać o innym, także ważnym z piłkarskiego punktu widzenia, spotkaniu Francja – Portugalia..

Steve Mandanda, Yohan Cabaye oraz Blaise Matuidi – zaledwie trzech reprezentantów Ligue 1 wystawił w tym spotkaniu Didier Deschamps. Bramkarza, któremu lider z Marsylii w tym sezonie zawdzięcza tyle, co niewiele (mało okazji do zaprezentowania samego siebie, szczelna obrona w pełni wystarczyła), pomocnika, który na ławce rezerwowej PSG ma już swoje ulubione krzesełko oraz gladiatora, którym świat ostatnio tak bardzo się zachwyca, że nie zdążył zauważyć, że on sam ostatnio coraz bardziej niedomaga (zaledwie cztery występy od pierwszych minut w L1 Matuidiego w tym sezonie).

W dużym skrócie – Francuzi z pewnością nie dokonali wczoraj tak wielkiego przełomu jak Polacy w starciu z Niemcami, zmieniając bieg historii i łamiąc krzywdzące stereotypy, jednak ich gra była znacznie lepsza. Słowo klucz – mądrzejsza. Les Blues byli wczoraj klasowym zespołem, słowo harcerza. Pogba nabrał jeszcze większej pewności, niż miał wcześniej, Benzema poczuwał się do jeszcze większej odpowiedzialności, niż prezentował to w poprzednich spotkaniach, zaś Cabaye pokazał, że Verratti jest albo piłkarskim geniuszem albo Blanc nie zna się na swoim fachu, pozostawiając go na ławce rezerwowych.

Mniejsza o wynik, mniejsza o statystyki – zaufanie, to jest celem tych sparingów kadry Francji. I nie chodzi tutaj o zaufanie zawodników do trenera, czy odwrotnie, trenera do zawodników. Chodzi o zaufanie narodu do ich własnej reprezentacji oraz słowom mówiącym: „walczymy o podium w Mistrzostwach Europy!”. Bo oni wciąż nie wierzą, wiecie?


Polska – Niemcy, Francja – Portugalia oraz.. Brazylia – Argentyna, czyli trzeci z najważniejszych spotkań sobotniego wieczoru. Dlaczego o nim wspominam? Z prostej przyczyny – w 90 minucie pojedynku murawę boiska opuścić musiał David Luiz, środkowy obrońca reprezentacji Canarinhos. Powód? Kontuzja. Skutek – Paris Saint-Germain na dzień dzisiejszy zostaje z jednym, zdrowym, środkowym obrońcą. I jest nim Papus Camara, czyli jeszcze do niedawna źródło niewybrednych żartów. Thiago Silva, Marquinhos oraz David Luiz – trzech brasileiros, których kontuzje stały się koszmarem PSG. A przed nimi ciężkie boje na dwóch frontach, rodzimej lidze oraz Lidze Mistrzów. Złośliwie wypada zapytać: „I pocoście oddawali Alexa do Milanu?!”

Zresztą, taka myśl się mi napatoczyła – strasznie dziwna ta plaga ubytków i skaz w defensywach drużyn francuskich. Saint-Etienne na długo bez Perrina, Kjaer z Lille ze zniszczoną kostką, Lyon z jak zawsze obolałym Umtitim, Bordeaux bez Sane, Monaco z Carvalho, który zaczyna przypominać Jopa, zaś Marsylia na środku defensywy wystawia nominalnego środkowego pomocnika. No i Paryż, skarcony szpitalem na pozycji środkowej obrońcy.


Miało być krótko, bo odpoczynek wciąż trwa, więc tak dziś będzie. Ale o tym trzeba napisać: Montpellier może się zacząć żegnać ze Stade de la Mosson, nie zagrają tam bowiem do końca obecnego roku, co zostało potwierdzone dnia wczorajszego. Ulewa, jaka nawiedziła to miasto kilka dni temu, totalnie zniszczyła siedzibę klubu oraz szatnie, biura i płytę boiska stadionu, zostawiając wszystko w ponurym obrazie zniszczenia. Gdzie odbędą się ich spotkania, tego wciąż nie wiadomo, jednak wiemy już, że najbliższy pojedynek z Lyon zostanie rozegrany na Gerland, bowiem OL zgodziło się na odwrócenie kalendarza i zamianę miejsc gospodarz-gość. Dla mnie osobiście to tym bardziej nietypowa sytuacja i przykro patrzy się na widok zalanego Mosson, ponieważ mieszkając tam przez rok deszcz złapał mnie najwyżej.. pięciokrotnie?

P.S Od dawna nie opuszcza mnie to pytanie – gdzie byłoby dziś Bordeaux, gdyby zamiast Sagnola drużynę przejął Zinedine Zidane, nie radzący sobie dziś z rezerwami Realu Madryt, tak jak to miało wyglądać według pierwotnego planu prezesa Żyrondystów?

Comments

  1. Piotrek says

    Deschamps wykonuje świetną robotę jako selekcjoner. Ta drużyna cały czas robi postępy i co bardzo ważne panuje w niej świetna atmosfera. Francuzi mają nieprawdopodobny potencjał. Ten zespół już teraz jest młody, a trzeba pamiętać, że coraz bliżej kadry są tacy zawodnicy jak Lacazette, Thauvin, Zouma, Umtiti, Kondogbia, B. Mendy i wielu innych. Jak dla mnie to właśnie ekipa Blanca będzie głównym faworytem ME za dwa lata, a jak dalej będą się tak rozwijać to mogą zdominować rozgrywki reprezentacyjne na wiele lat.

Dodaj komentarz