My, Polacy, dbamy o swoich. Nie bez powodu jesteśmy uznawani za jednych z najlepszych kibiców na całym świecie, licząc niemal każdą dyscyplinę sportu. Kibicujemy, wspieramy, dopingujemy. Niestety, nie w życiu osobistym – tutaj jest wręcz odwrotnie, patrzymy na siebie wilkiem – ale przynajmniej na polu sportowym możemy być dumni z naszej cechy narodowej. To nas wyróżnia, w sensie pozytywnym, wśród reszty narodów. Lecz ja nie o tym.
Wczoraj w mediach oraz na portalach społecznościowych zapanowała powszechna euforia, gdy w świat poszła informacja o tym, że jeden z naszych czołowych zawodników stał się celem jednego z potentatów w świecie piłki nożnej. Naturalna reakcja, w pełni zrozumiała. Przeszukując archiwum wczorajszego dnia nie znajdziecie więc żadnego dużego serwisu sportowego, na którym nie wspomniano o Grzegorzu Krychowiaku oraz Paris Saint-Germain, bo o nich mowa. „Mistrz Francji wziął na celownik podstawowego zawodnika kadry Polski!” – tak! Krzyczałbym razem z wszystkimi, gdyby nie fakt, że jestem sceptyczny co do tego transferu. I tak bardzo jak cieszy mnie, że nasz zawodnik jest łączony z takim klubem – i przede wszystkim francuskim klubem! – tak bardzo wątpię w pozytywne zakończenie tej plotki.
Dlaczego? Przede wszystkim z powodu źródeł – po pierwsze, żaden francuski dziennikarz związany blisko z tym klubem ani żaden działacz PSG nie potwierdził tych rewelacji; i po drugie, początek tej historii nie bierze się z Francji, co byłoby logiczne, skoro chodzi o francuski klub. Nie, początkiem tej historii jest redakcja jednej z hiszpańskich gazet, która ma w dodatku łatkę często mylącej się w swoich przewidywaniach. A że nie jest to mała gazeta i mają rozgłos, reszta Europy to podchwyciła i grubym łańcuchem informacja ta przywędrowała do Polski, która lubi takie hasła drążyć. Voilà, witamy z powrotem.
Nie mogę jednak napisać, że transfer ten jest kompletnie pozbawiony sensu, bo nie jest. Co więcej, drużyna Paris Saint-Germain naprawdę ma problem z obsadą środka pola i jakby się nad tym dłużej zastanowić to nazwisko Krychowiaka nawet do tej układanki pasuje, skoro występował wcześniej w ekipie Reims i ma doświadczenie na boiskach Ligue 1. Tylko gdyby plotka ta miała w sobie ziarnko prawdy i była przez poważne źródła (np. France Football czy L’Equipe) potwierdzona..
Paris Saint-Germain ma problem w środku pola, napiszmy to jeszcze raz. Tydzień temu z klubu odszedł Yohan Cabaye, który nota bene przyszedł do tego klubu w styczniu 2014 roku i koniec końców okazał się rozczarowaniem, nie potrafiąc wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie. Na dokładkę, wyraźną chęć odejścia z klubu zadeklarowali 32-letni Thiago Motta oraz Adrien Rabiot, wychowanek klubu.
PSG jest coraz silniejsze, ja dużo się tu nauczyłem. Jestem tutaj już 3,5 roku, a wydaje się, że dłużej. Dla mnie okres ten się zamyka. Osiągnąłem tutaj co chciałem, byłbym nieszczery z samym sobą i klubem, gdybym pozostał w Paryżu – Thiago Motta
Odejście doświadczonego Włocha z klubu, kiedy nadejdzie, będzie potężnym ciosem dla trenera Laurent Blanc oraz jego zespołu. Thiago Motta jest jednym z najbardziej niedocenianych obecnie piłkarzy i trzeba to wreszcie napisać. Nie bez powodu Carlo Ancelotti na pytanie jakich piłkarzy, z którymi mógł kiedykolwiek pracować jako trener, uznaje za najinteligentniejszych, wymienił, obok Xabiego Alonso, Didiera Deschampsa oraz Andrei Pirlo, właśnie jego nazwisko. Jego obecność na boisku zapewnia drużynie niezbędny balans, niewidoczną stabilność oraz spokój, zarówno w kreowaniu akcji, jak i kryciu strefowym. Kiedy odejdzie – zauważcie, po raz drugi używam słowa kiedy, a nie jeśli – zostawi dziurę w środku pola, którą Laurent Blanc będzie musiał wypełnić. Jeden z najlepszych tercetów środka pola ostatnich lat we francuskiej lidze, czyli Thiago Motta – Marco Verratti – Blaise Matuidi będzie należało zmienić.
Jak? Są trzy możliwości.
Po pierwsze, najprostsze a zarazem najtrudniejsze do zrealizowania, to ściągnięcie cofniętego pomocnika w stylu Thiago Motty. Kłopot jest taki, że ci najlepsisą nie do wyrwania. Sergio Busquets, Xabi Alonso, Luka Modric – nie ma najmniejszych szans na transfer. Można oczywiście zaryzykować i do drużyny z ambicją zwyciężenia w Lidze Mistrzów ściągnąć kogoś mniej doświadczonego i nie tak sprawdzonego, jednak mając na uwadze cele drużyny, jest to ruch mocno ryzykowny. Jest za to drugie wyjście, znacznie bardziej bezpieczne.
Dwa – przesunąć Marco Verrattiego na pozycję cofniętego rozgrywającego, okupowaną do tej pory przez Thiago Mottę, a skupić się na poszukiwaniach środkowego pomocnika. Kto oglądał niskiego Włocha w akcji ten wie już, że ma on więcej z Pirlo niż jakikolwiek inny zawodnik. Marco lubuje się w holowaniu piłki i uwielbia mieć ją przy stopie, a żadna akcja nie ma prawa obejść się bez niego, wykluczone. Żadną tajemnicą jest też jego największy mankament, mianowicie im bliżej pola karnego rywali, tym większa nerwowość, nie potrafi się odnaleźć. Niejednokrotnie w tym sezonie widzieliśmy zresztą wymienność pozycji pomiędzy rodakami, gdy pierwszy z nich wbiegał w miejsce drugiego i odwrotnie. Manewr ten spowodowałby, że Paris Saint-Germain miałby większe pole do poszukiwań na rynku transferowym. A nazwisk jest pełno.
Jest też trzecie rozwiązanie dla obecnego mistrza Francji, którego zaletą jest to, że nie wiązałoby się z żadnym, koniecznym transferem (tym bardziej, ). Jakie? Postawienie na Javiera Pastore. Argentyńczyk ma za sobą świetną końcówkę sezonu. Odżył, zaczął na nowo czarować, błyszczeć, zachwycać. Dziwnym zbiegiem okoliczności ma to związek czasowo-skutkowy ze słynną wypowiedzią niegdyś gwiazdy futbolu, Erica Cantony, który stwierdził, że nie Ronaldo, ani Messi, ale jego zdaniem to Javier Pastore jest obecnie najlepszym zawodnikiem. „Nie widzę dziś bardziej kreatywnego piłkarza” – dopowiedział buntownik z Francji. Stawiając na Argentyńczyka Laurent Blanc musiałby jednak dokonać pewnych korekt w składzie, zamieniając ustawienie z 4-1-2-3 z cofniętym rozgrywającym na 4-2-3-1 z ofensywnym pomocnikiem, bo właśnie w tej roli Pastore czuje się najlepiej. Ustawiony tuż za napastnikiem, potrafi zaskoczyć linię defensywną rywali jednym prostopadłym, genialnym podaniem.
Wszystkie powyższe dywagacje sprowadzają się do jednego założenia – Thiago Motta odejdzie z klubu. To założenie nie jest jednak wywróżonym z fusów ani nie ma swojego początku wśród dwóch dziennikarzy jednej z redakcji sportowych, nie: to są słowa wypowiedziane przez samego zawodnika, należy je więc brać za poważne. Paris Saint-Germain musi tego lata znaleźć rozwiązanie na tą kwestię jak najszybciej i jak najskuteczniej.
I jeszcze jedno – wiem, że dziś oficjalnie potwierdzono zakup środkowego pomocnika Benjamina Stambouliego z angielskiego Tottenhamu, ale umówmy się – Francuz będzie odgrywać rolę drugoplanową i musi się z tym liczyć. Został ściągnięty jako członek szerokiego składu, nie partner Verrattiego.
Share the post "Krychowiak w PSG"
- Google+
Komentarze
komentarz
Dodaj komentarz