Siódmy dzień marca, rok 2012. Lyon po porażce w rzutach karnych z Apoelem Nikozja odpada w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Ten dzień był ostatnim, w którym fani Lyonu mogli emocjonować się grą w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie ich ulubieńców. Pomijam oczywiście nieudane kwalifikacje w sezonie 2013/2014 i porażkę 0:4 w dwumeczu z Realem Sociedad, bo kwalifikacje, a faza grupowa (nie mówiąc już o pucharowej) to zupełnie inny kaliber. Teraz pora na nowe rozdanie – Les Gones zajmując drugie miejsce na koniec poprzedniego sezonu zapewnili sobie udział w fazie grupowej LM bez konieczności baraży i młody, głodny sukcesów zespół ma szansę przypomnieć Europie o mieście znad Rodanu.
Właśnie dzisiaj rozpocznie się pierwszy mecz obecnej międzynarodowej kampanii, z belgijskim zespołem KAA Gent. Hubert Fournier wprawdzie tonuje emocje, podkreślając klasę rywala i zapewniając, że nawet jeden punkt na wyjeździe byłby dobrym wynikiem, jednak… z kim wygrywać, jak nie z najsłabiej rozstawionym zespołem w grupie? Osobiście przed losowaniem nie byłem nastawiony, że w styczniu będziemy jeszcze mogli oglądać Lyon na arenie międzynarodowej. Liczyłem raczej na solidny występ nie przynoszący wstydu, spokojny awans do Ligi Europy i tam walkę do końca o jak najlepszy wynik i jak najwięcej punktów do rankingu dla klubu, ale także dla ligi. Jednak losowanie: Zenit, Valencia, Lyon, Gent było bardzo bliskie ideału i sytuacja obróciła się o 180 stopni. Wicemistrz Francji ma wręcz obowiązek nawiązać walkę z tymi ekipami, bo przecież równie dobrze można było trafić na Bayern i Real Madryt z dwóch pierwszych koszyków, wtedy nikt by nie mógł mieć pretensji, że Lacazette i spółka nie dali rady przejść dalej. Nastroje ostudziła na pewno fatalna kontuzja najlepszego dotychczas gracza – Nabila Fekira, który w meczu z SM Caen pokazał ile jest wart (przypomnę, w tym meczu zdobył swojego pierwszego hat-tricka).
Teraz jednak trzeba szykować się na mecz z mistrzami Belgii i żeby wygrać (uwaga, mądra myśl), trzeba strzelić gole. A jest o to dużo łatwiej z jakością, którą w ofensywie posiada Olympique Lyon. To w sumie nic nowego, bo dawno w Lyonie nie można było narzekać na posuchę graczy z inklinacją do gry „do przodu”. Gomis, Bastos, Lisandro Lopez, Carew, Pjanic… można długo ich wymieniać. Co innego jednak kupić sobie świetnego gracza, a co innego wychować go od małego, wdrażać do zespołu, w którym potem będzie stanowił coraz ważniejszą rolę (albo w pogoni za karierą będzie ją spełniał w innym klubie), aż wreszcie stanie się postrachem każdej defensywy. Ci zawodnicy swoje pierwsze szlify przeszli w OL:
Frederic Kanoute
Urodzony: 2.09.1977
Awansował do pierwszej drużyny: w lipcu 1997
Zadebiutował, gdy na ławce trenerskiej siedział: Bernard Lacombe
Występy w barwach Lyonu: 51
Bramki: 11
Asysty: 0
Obecny klub: zakończył karierę
Obecna wartość wg transfermarkt.de (w euro): –
Najwyższa wartość wg transfermarkt.de (w euro): 22 mln (w barwach Sevilli)
Odszedł z Lyonu za (w euro): 5,63 mln, do West Hamu, w styczniu 2000
Sidney Govou
Urodzony: 27.07.1979
Awansował do pierwszej drużyny: w lipcu 1999
Zadebiutował, gdy na ławce trenerskiej siedział: Bernard Lacombe
Występy w barwach Lyonu: 370
Bramki: 60
Asysty: 29
Obecny klub: FC Miami City
Obecna wartość wg transfermarkt.de (w euro): –
Najwyższa wartość wg transfermarkt.de (w euro): 15 mln (w barwach Lyonu)
Odszedł z Lyonu za (w euro): bez odstępnego, do Panathinaikosu, w lipcu 2010
Loic Remy
Urodzony: 2.01.1987
Awansował do pierwszej drużyny: w lipcu 2006
Zadebiutował, gdy na ławce trenerskiej siedział: Gerard Houllier
Występy w barwach Lyonu: 14
Bramki: 0
Asysty: 0
Obecny klub: Chelsea FC
Obecna wartość wg transfermarkt.de (w euro): 12 mln
Najwyższa wartość wg transfermarkt.de (w euro): 19 mln (w barwach Marsylii)
Odszedł z Lyonu za (w euro): 8 mln, do Nicei, w lipcu 2008
Hatem Ben Arfa
Urodzony: 7.03.1987
Awansował do pierwszej drużyny: w lipcu 2004
Zadebiutował, gdy na ławce trenerskiej siedział: Paul Le Guen
Występy w barwach Lyonu: 78
Bramki: 9
Asysty: 8
Obecny klub: OGC Nice
Obecna wartość wg transfermarkt.de (w euro): 6 mln
Najwyższa wartość wg transfermarkt.de (w euro): 13,5 mln (w barwach Newcastle)
Odszedł z Lyonu za (w euro): 12 mln, do Marsylii, w lipcu 2008
Anthony Mounier
Urodzony: 27.09.1987
Awansował do pierwszej drużyny: w lipcu 2007
Zadebiutował, gdy na ławce trenerskiej siedział: Alain Perrin
Występy w barwach Lyonu: 29
Bramki: 5
Asysty: 5
Obecny klub: FC Bologna
Obecna wartość wg transfermarkt.de (w euro): 4,5 mln
Najwyższa wartość wg transfermarkt.de (w euro): 6 mln (w barwach Nicei)
Odszedł z Lyonu za (w euro): 2,5 mln euro, do Nicei, w sierpniu 2009
Karim Benzema
Urodzony: 19.12.1987 (swoją drogą dobry rocznik w OL)
Awansował do pierwszej drużyny: w styczniu 2005
Zadebiutował, gdy na ławce trenerskiej siedział: Paul Le Guen
Występy w barwach Lyonu: 133
Bramki: 56
Asysty: 26
Obecny klub: Real Madryt
Obecna wartość wg transfermarkt.de (w euro): 50 mln
Najwyższa wartość wg transfermarkt.de (w euro): taka sama
Odszedł z Lyonu za (w euro): 35 mln, do Realu Madryt, w lipcu 2009
Ishak Belfodil (on dołączył w wieku 16 lat do OL)
Urodzony: 12.01.1992
Awansował do pierwszej drużyny: w lipcu 2009
Zadebiutował, gdy na ławce trenerskiej siedział: Claude Puel
Występy w barwach Lyonu: 13
Bramki: 0
Asysty: 0
Obecny klub: Baniyas SC (Zjednoczone Emiraty Arabskie)
Obecna wartość wg transfermarkt.de (w euro): 4 mln
Najwyższa wartość wg transfermarkt.de (w euro): 13 mln, w barwach Interu Mediolan
Odszedł z Lyonu za (w euro): 3,5 mln, do Parmy, w lipcu 2012
To są jedni z najbardziej znanych ofensywnych graczy wychowanych w Lyonie. Jest jeszcze wielu graczy, którzy obecnie reprezentują barwy innych francuskich klubów (jak Jeremy Pied, Alassane Plea czy Yassine Benzia i Fares Bahlouli, którzy odeszli niedawno), czy zagranicznych (jak Yannis Tafer czy ostatnio sprzedani Mohamed Yattara i Clinton N’Jie). Nie brakuje ich również w aktualnym składzie, Alexandre Lacazette, Nabil Fekir, czy Clement Grenier to zawodnicy, których zna coraz szersze grono fanów w Europie. Jak widać potencjał ofensywny w szkółce Lyonu jest od dawna obecny, miejmy nadzieję, że przełoży się to na mecz z KAA Gent, a także na każdy następny mecz w Lidze Mistrzów. Allez l’OL!