5 smaczków 10 kolejki

kombouareWreszcie! – zdają się krzyczeć moje myśli na dzień przed powrotem ligowych rozgrywek. Wraca Ligue 1, a wraz z nią weekend pełen emocji.

Wygrana oraz remis reprezentacji Polski dały nam powód do dumy, zaś dwa sparingowe zwycięstwa Les Bleus sprawiły radość, lecz z drugiej strony blamaż reprezentacji Francji U-21, zakończony odpadnięciem z walki o awans do Mistrzostw Europy, to z pewnością fatalne podsumowanie całkiem przyjemnych dni z futbolem reprezentacyjnym. Czas wrócić do porządków dnia codziennego.

10 kolejka Ligue 1, którą rozpocznie piątkowe starcie Lens z Paris Saint-Germain, zakończy się w niedzielny wieczór emocjonującym pojedynkiem pomiędzy Montpellier a Olympique Lyon, Olympique Lyon a Montpellier (spotkanie zostało zamienione z powodu sztormu i ulewy na południu Francji, w domyśle gospodarzem miało być Montpellier).

Oto pięć smaczków i powodów, dla których warto zwrócić uwagę na zbliżającą się kolejkę:

  1. Powrót Kombouare do Paryża. Dla kilku z was, którzy mogli zapomnieć historię sprzed trzech lat – Antoine Kombouare, niegdyś wieloletni piłkarz PSG, w 2009 roku został mianowany na szkoleniowca tej drużyny. Drużyny, co warto przypomnieć, jeszcze bez olbrzymich pieniędzy z kieszeni szejków. Drużyny bez gwiazd (największa, bodajże Stéphane Sessègnon), drużyny bez Ligi Mistrzów, drużyny z górnej półki tabeli. Klub w dodatku zmagał się z problemami natury kierowniczej – zmiany prezesa (z Alaina Cayzaca na Charles Villeneuve, a po pół roku na Sebastiana Bazina), kłótnie z kibicami (brak karnetów, losowe miejsca na stadionie, beznadziejna organizacja meczów wyjazdowych) i duża płynność w sprzedawaniu/kupowaniu zawodników. Słońce wyszło zza chmur w w maju 2011 roku, gdy właścicielem klubu zostało Qatar Sports Investments (QSI). Czyli pieniądz, który szedł w parze z wymaganiami oraz sławą. Nie było tajemnicą, że nowym właścicielom nie uśmiechała się współpraca z mało znanym, w skali europejskiej, trenerem. Na ich nieszczęście, ten radził sobie całkiem dobrze. Tak dobrze, że na półmetku pierwszego sezonu z QSI klub zajmował pierwszą lokatę, z bezpieczną przewagą kilku punktów nad drugim zespołem. Media chwaliły, media gratulowały, jednak prezes gazet najwyraźniej nie czytał – zwolnił Kombouare pod koniec grudnia, tuż przed przerwą zimową. Czy sprawiedliwie? Z pewnością nie, bowiem trener wykonał swoją robotę, zaś jego następca (Ancelotti) roztrwonił przewagę, sięgając koniec końców po wicemistrzostwo. Czy słusznie? Prawdopodobnie tak, bowiem ten sam trener, Carlo Ancelotti, zdobył sezon później mistrzostwo i ściągnął do klubu sławy, jakich ten klub potrzebował. W piątek doczekamy się więc trenerskiego wygnańca, któremu PSG sporo zawdzięcza – ten jednak ma osobisty powód, by postarać się o komplet oczek i udowodnić to i owo.
  2. Pojedynek snajperów. Gignac kontra Wissam ben Yedder, czyli lider klasyfikacji strzelców z 9 bramkami na koncie kontra strzelec sześciu bramek, znajdujący się na trzeciej lokacie w tejże klasyfikacji. Pojedynek z przymrużeniem oka, bowiem to nie o nich będzie chodzić w trakcie niedzielnego spotkania OM – Tuluza. Zmierzą się wtedy zespoły, które złapały formę i sprawiają radość swoim fanom atrakcyjną grą, czyli Marsylia, znajdująca się na samym szczycie francuskiej ligi przeciwko drużynie, która w ostatnich tygodniach zremisowała z mistrzem kraju oraz pewnie rozprawiała się z wiecznie silnymi Saint-Etienne oraz Rennes. Przewodzą im wyżej wspomniani Gignac oraz Yedder. Zakład, że któryś z nich zdobędzie bramkę?

  1. Rozczarowanie z zaskoczeniem. Jeden punkt. Jeden malutki punkcik – tyle rozdziela w ligowej tabeli zespoły AS Monaco oraz Evian TG. Wierzyć się nie chce. A jednak fakty są takie, że prowadzeni przez Leonardo Jardima zawodnicy ASM często tracili oczka i nie potrafili odnaleźć formy z zeszłego sezonu, podczas gdy Evian w ostatnim czasie nabrało wiatru w żagle, zdobywając punkty jak na zawołanie (komplet zwycięstw w ostatnich trzech meczach). Dwa miejsca w tabeli dzielące drużyny między sobą w teorii powinny świadczyć o wyrównanym pojedynku, jednak.. nie wierzę w to. Jeśli wicemistrz Francji nie zdoła zwyciężyć w tym spotkaniu, to kryzys, w jakim się znajdują, jest większy, niż im się wydaje.
  2. Najlepsza defensywa będzie gościć najgorszy atak. Pięć bramek straconych przez zespół Remi Girarda, co jest najniższym wynikiem w całej Ligue 1, to i tak jedno trafienie więcej, niż gole zdobyte przez Guingamp (4). Marveaux, Pied, Mandanne czy Giresse – te nazwiska póki co wywołują śmiech wśród bramkarzy rywali. Czekam więc na sportową złość i zdanie wykrzyczane przez łzy: „Nie jesteśmy słabi!”. Jak już zacząć strzelać, to czemu nie przeciwko stoperom Lille, czyli najlepszemu bloku defensywnemu w kraju? Że mało prawdopodobne? Tak jak zwycięstwo Polski z Niemcami..
  3. Niezdobyta twierdza. Saint-Etienne nigdy nie zwyciężyło na Stade du Moustoir w rozgrywkach Ligue 1. Wiedzieliście o tym? Ten stadion to największe przekleństwo Zielonych, którzy zdołali tam odnieść zaledwie 5 remisów na 13 spotkań. Bez względu na formę, bez względu na pozycję w tabeli, finanse czy klasę zawodników, SE jest bezradne, przyjeżdżając do Lorient. Warto więc obejrzeć sobotnie spotkanie i na własne oczy odnaleźć dowód siły gospodarzy lub stać się świadkiem przełomowego zwycięstwa gości.

Koniec końców, nie wymieniłem takich pojedynków jak Metz z Rennes, czy Olympique Lyon – Montpellier, których z całą pewnością warto zobaczyć!

Komentarze

komentarz

Comments

  1. Piotrek says

    Wydaje się, że pojedynek Marsylii z Toulouse będzie hitem kolejki. Mam nadzieję na sporo bramek. Gignac i Ben Yedder są w niezłym gazie, więc może być naprawdę ciekawie. Oby nie skończyło się rozczarowaniem jak to często bywa z takimi meczami. Liczę, że obaj coś ustrzelą.

    Ps. Nie ma możliwości skomentowania Twojego poprzedniego newsa, więc pozwolę sobię tutaj nieco skrobnąć. Bardzo fajny tekst. Pamiętam, że kiedyś takie zestawienia młodych graczy były w magazynie Planet Foot, który regularnie kupowałem.
    Ja bym dorzucił tutaj kilku grajków.
    Nabil Fekir z Lyonu. Moim zdaniem ma talent co najmniej taki jak Jordan Ferri, a jest chyba o rok młodszy. Mam nadzieję, że wybierze kadrę Francji, bo na naprawdę wielki potencjał moim zdaniem.
    Issiaga Sylla z Toulouse. Świetnie zapowiadający się obrońca. W zeszłym sezonie mimo dopiero 19 lat był już podstawowym graczem, w tym też gra regularnie. Jako 17-to latek zadebiutował w kadrze Gwinei.
    Namplys Mendy z Nicei . Pomocnik. 22 lata. Od 4 lat podstawowy zawodnik najpierw w Monaco potem w Nicei. Wiem, że kilka klubów z Premiership było i chyba nadal jest nim zainteresowanych, m.in. MU. Gdzieś czytałem, że porównują go do Makelele. Grał we wszystkich kadrach Francji od U-17.
    Raphael Guerreiro z Lorient. Obrońca. Nie skończył jeszcze 21 lat, a to jego 3 sezon gdzie jest podstawowym obrońcą w swoim klubie. Chyba Liverpool kiedyś się nim interesował. Gra w młodzieżówce Portugalii.

    • Jakub Golański says

      Długo zastanawiałem się nad Mendym i umieszczeniem go na liście, jednak stwierdziłem, że w porównaniu z Kondogbią czy choćby Tiemoue Bakayoko, także nieobecnym wśród wymienionych, prezentuje się słabiej i wątpliwym jest dla mnie, że odniesie duży sukces.

      Guerreiro? Dużo prostych błędów, dużo ograniczeń w jego grze. A o Sylli faktycznie przeoczyłem. Dobry chłopak.

Dodaj komentarz