Uwaga! Do tego akapitu trzeba być urodzony przynajmniej na początku lat 90′, by pamięć uruchomiła wspomnienia. Rzucamy nazwiskami – Sonny Anderson, Sidney Govou, Juninho oraz Gregory Coupet – walczący w sezonie 2001/02 z Djibrilem Cisse, Shabanim Nondą czy Jean-Claude Darchevillem o mistrzostwo kraju. Walczący udanie, zdobywając upragniony tytuł Ligue 1 – tytuł pierwszy w historii, zaczynający pamiętną, siedmioletnią hegemonię Lyonu we Francji.


Olympique Lyon był wtedy prawdziwą chwałą kraju bagietek i croissantów. Docierający do półfinału Ligi Mistrzów oraz trzykrotnie do jej ćwierćfinału. Sprzedający własnych zawodników za sumy, o których szesnaście z osiemnastu obecnych klubów może tylko pomarzyć snem odważnym. Bijący rekordy strzeleckie, rekordy defensywne, rekordy ilościowe.

Klub, który ściągał zawodników nieznanych, tworząc z nich gwiazdy europejskiego formatu. Klub, który opierał swą działalność na jakości własnej szkółki młodzieżowej, z lokalnych zawodników robiąc krajowych bohaterów. Klub, wreszcie, który w pewien sposób kształtował wygląd reprezentacji swojego kraju, udostępniając jej swoich najlepszych graczy.

Siedem pięknych, długich lat, które dla młodych kibiców piłki nożnej są tak nierealne i odległe, jak Zinedine Zidane z gęstymi, czarnymi włosami na głowie. Okres, do którego pamięcią wraca każdy z fanów Olympique Lyon.

Wszystko skończyło się w 2008 roku – ostatnim, w którym zespół prezesa Jean-Michela Aulasa sięgał po najważniejsze trofeum we Francji. 2007/08 był początkiem końca epoki. I to pomimo młodego Benzemy, zdobywającego tytuł króla strzelców, młodych Kallstroma, Toulalana, Ben Arfy czy Loica Remiego w składzie. W teorii, wymiana wiekowa, ze starszych na młodszych, przebiegała bardzo sprawnie, w praktyce zaś, Lyon stracił na jakości. Przez dwa następne sezony jeszcze walczyli. Jeszcze się liczyli. Potem był zjazd.

Claude Puel oraz Remi Gard, zajmujący się klubem od sezonu 2008 (obaj po trzy sezony), nie zdołali przywrócić go na odpowiednie tory. Jedno, jedyne trofeum w tym okresie – w 2012 roku – czyli Puchar Francji, to zdecydowanie za mało dla przyzwyczajonych do sukcesów fanów.

Dziś wspomnienia wracają. Apetyt wzrasta. Tak jak i oczekiwania. Powód – Alexandre Lacazette.

Lacazette jest oczywiście wychowankiem Olympique Lyon. Urodzony w 1991 roku młody Francuz już od pierwszych sesji w Centre Tola Vologe, ośrodku treningowym OL, wyróżniał się na tle pozostałych kolegów. Nie dziwią zatem jego częste konsultacje na zgrupowaniach kadry – Laca to reprezentant młodzieżowych reprezentacji Francji w kategoriach od U16 po U21 – od U19 będący jej czołowym strzelcem. Przełomowym był dla niego sezon 2009/10, kiedy jako członek zespołu rezerw, zdobył 12 bramek w 22 występach. Jedna z plotek krążących wokół tego zawodnika mówi nam, że kiedy Sonny Anderson zobaczył go na treningach, z miejsca został oczarowany jego umiejętnościami. Udany sezon przyniósł nagrody: jedną z nich był debiut w pierwszej kadrze zespołu, 5 maja 2010 roku (trzy tygodnie przed 19 urodzinami), przeciwko AJ Auxerre; drugą – podpisanie pierwszego, profesjonalnego kontraktu. Trzecią nagrodą latem 2010 roku było, chyba najważniejsze osiągnięcie w karierze Alexandra, zwycięstwo w Mistrzostwach Europy U19. To jego trafienie w finale przeciwko Hiszpanii zapewniło Francji ten tytuł. W efekcie, w sezonie 2010/11, był już członkiem szerokiego składu Olympique Lyon. Dziewięć występów oraz jedna bramka (przeciwko Sochaux) z perspektywy dzisiejszych statystyk szału nie robi, jednak początki zawsze są trudne.

Wszystko tak naprawdę zaczęło się od sezonu później, a więc 2011/12 – 29 występów w Ligue 1, 6 w Lidze Mistrzów (faza grupowa) oraz po 4 w Pucharze Ligi i Pucharze Francji. Ważna postać pierwszej jedenastki, jedna z jej największych nadziei. Już wtedy pisano, że Lacazette symbolem przemiany Lyonu. Tylko, że.. to nie był ten sam zawodnik, jakiego dziś mamy możliwość podziwiać. Główna różnica polegała na jego pozycji na boisku. Alexandre zamiast na środku ataku, występował na skrzydłach. Wierzono, że jest materiałem na znakomitego schodzącego napastnika, który ze skrzydeł podłączałby się w odpowiednim momencie do linii ofensywy. Dwuletni okres na bokach pomocy związany był z obecnością w klubie takich nazwisk jak Jimmy Briand, Bafetimbi Gomis oraz, przede wszystkim, Lisandro Lopez. Argentyńczyk był główną armatą klubu z Lyonu, jej czołowym strzelcem i gwiazdą. Moment, w którym Lopez odszedł z klubu, a więc letnie okienko transferowe 2013 roku, to zdecydowane postawienie na młodego Lacazette i przesunięcie go do linii ataku, jako partnera Gomisa.

Efekt to 22 bramki w całym sezonie 2013/14. Szok. Owszem, wiedzieli jak wielki ma talent, ale lekkość z jaką odpalił zdziwiła wszystkich, łącznie ze sztabem trenerskim Olympique Lyon. Prezes Aulas zasłynął jedną z wypowiedzi w trakcie wywiadu, mówiąc że jest gotów sprzedać wszystkich, ale nie Lacazette: „On jest nie do ruszenia.”

Dziś Lacazette swoim cieniem ogarnął wszystkich wielkich: Cavaniego, Ibrahimovica, Gignaca. 19 bramek oraz 5 asyst w 20 występach to więcej niż dużo. To więcej, niż oczekiwano. Wreszcie, to więcej, niż się spodziewano. Statystyki idealne, takie, jakie notują najlepsi na świecie Messi oraz Cristiano Ronaldo. Żeby rzucić odpowiednie tło – 19 bramek Lacazette to wciąż i tak więcej, niż zdobycz trio atakujących mistrza Francji, Paris Saint-Germain – Cavani, Ibrahimovic oraz Lavezzi zdobyli wspólnie 17 bramek.

Błyskotliwy, elegancki w swych rajdach, z szybką nogą i nosem snajpera – pierwsze co przychodzi na myśl patrząc na wszystkie jego gole. Jest największym z wielkich, liderem lidera – czyli główną postacią zajmującego pierwsze miejsce w tabeli Lyonu.

Już dziś czytamy, że zespół X oraz Y zwrócił swą uwagę w kierunku Francuza i myślą o jego zatrudnieniu. Odpowiadam – będzie ciężko. Prezes Aulas jest uparty i konsekwentny w swoich wywiadach: „Olympique Lyon zmierza ku świetności – nie mamy potrzeby już sprzedawać zawodników, a stadion, który zostanie wybudowany w najbliższych miesiącach, przyniesie nam duże zyski i polepszy stan finansowy”. Po co więc sprzedawać gwiazdę, która urodziła się w tym mieście, wychowała się w tym mieście i co najważniejsze, dobrze się w nim czuje? Jaka kwota mogłaby przekonać prezesa? Cholernie duża. Nie wierzę, że mniejsza niż 30 mln euro.

Wszystko, co ma być dobre w tym klubie, łączy się z jego osobą.

Lacazette jest teraźniejszością oraz przyszłością Olympique Lyon. 

  • maryna

    Lacazette to kot. Proszę się nie oszukiwać. Po sezonie odejdzie. Prezes Lyonu swoimi wypowiedziami tylko podbija cenę, ale sam wie,że przy pewnej kwocie będzie musiał powiedzieć „dość”.

  • Judas11

    Tak, Laca to zdecydowany symbol OL. Nasza perełka. Silny, szybki, zdecydowany, z bajeczną techniką i bystrym, chłodnym umysłem. Typ napastnika, który nie podda się dopóki nie pokona przeciwnika. Gdy ma piłkę w pobliżu bramki, odczuwa pewność podobną do tej, gdy Juninho podchodził do wolnych. Niesamowite jest dla mnie w jaki sposób cały plan JMA wypalił. Mam oczywiście trochę pretensji. Miałem wrażenie, że już mu nie zależy, co byłoby niezrozumiałe, bo dzięki niemu OL wybił się do L1. Jako kibic po tych fenomenalnych sezonach miałem przeczucie, że to co się skończyło może już nie wrócić, mogę już nigdy nie zobaczyć Lyonu na podium. Znajomi mówili mi, że Lyon już nic nie osiągnie, inni mówili, że podziwiają, za to, że nadal im kibicuję, oglądam, wierzę. Pytałem się ich – wy byście nie wierzyli? Przecież sami jesteście kibicami, a kibic wierzy zawsze, a jak przestaje wierzyć to zawsze ma nadzieje.

  • Piotrek

    Tak Ci Kuba powiem, że jako kibic OL z niektórymi faktami to nie do końca się zgodzę. Kiedyś tych wychowanków w Lyonie nie było zbyt wielu. Owszem zdarzały się perełki jak Benzema, Govou czy nieobliczalny Ben Arfa, ale w każdym francuskim klubie można się doszukać takich zawodników. Tak naprawdę w tych czasach świetności to Lyon opierał swój skład na graczach których kupował. Czasem tanio czasem trochę drożej. To oni stanowili o sile tej drużyny. Nie byli to też gracze tak do końca anonimowi. Malouda, Essien, Diarra, Toulalan czy Abidal mieli już wyrobioną markę we Francji jak przychodzili do Lyonu. Poza tym Lyon zawsze tych młodych zawodników wspierał jakimiś dużymi nazwiskami począwszy od Andersona poprzez takich graczy jak Elber, Wiltord, Baros czy Tiago. Tam naprawdę nie było wiele miejsca dla młodzieży. Tak naprawdę to w tych największych sukcesach OL to spośród wychowanków to duży udział miał chyba tylko Govou i Benzema.
    Dopiero jak Garde objął pierwszą drużynę, a Lyon po tej erze Puela popadł w kłopoty finansowe zaczęło się takie prawdziwe i odważne stawianie na wychowanków.Teraz pod tym względem Lyon należy do ścisłej światowej czołówki, ale nie zawsze tak było.

  • zidane

    swietny tekst, super sie czytalo !! przypadkiem odkrylem bloga, ale ciesze sie, bo bardzo lubie francuska pilke !! dobra robota, serio! szkoda, ze tak malo osob Cie zna..

  • PawciOM

    Mam nadzieje ze Lacazette nie odejdzie z Lyonu bo bedzie to tylko ze szkoda dla ligi. Zycze mu jak najlepiej, jako fan Marsylii, bo tworzy ciekawa rywalizacje z Gignaciem (oby tez nie odszedl z klubu). Myslicie ze Lyon stac na mistrzostwo?

    • Piotrek

      PawciOM ja myślę, że Lacazette nie odejdzie. Aulas już od dłuższego czasu twierdzi, że sytuacja w klubie jest o wiele lepsza i nie ma potrzeby sprzedawać zawodników. Zresztą przykład Gonalonsa to potwierdza. Zainteresowanie tym zawodnikiem było dość duże. Gdyby OL potrzebował naprawdę gotówki to Maxim został by wypchnięty z klubu. Wracając do Lacazette to chyba tylko naprawdę ogromna kwota mogłaby skłonić prezesa OL do sprzedaży. Kuba tutaj wspomina o 30 mln. Mnie się wydaje, że Alexandre jest wart co najmniej tyle. Ten zawodnik cały czas robi ogromne postępy, a to nadal młody piłkarz.
      Co do mistrzostwa to ja bym tutaj tonował jakiś huraoptymizm kibiców. Do końca sezonu jeszcze kupę czasu. PSG to nadal faworyt. Jak oni już odpalą to mogą wygrywać mecz za meczem do końca sezonu. Marsylia też nie odpuści. Nie oznacza to oczywiście, że OL nie ma szans. Szansa jest i to duża. Lyon gra moim zdaniem teraz bez większej presji. Nikt przed sezonem nie oczekiwał od nich, że powalczą o mistrzostwo.

      • http://vivelaligue1.pl Jakub Golański

        Piotrek, napisałem: „Nie wierzę, że mniejsza niż 30 mln euro.” Wspomniana kwota jest właśnie minimalną, za jaką uważam, że Aulas powinien pozwolić mu odejść, biorąc pod uwagę ceny na rynku transferowym. Minimalna. Co nie oznacza, że nie powinien walczyć i o 50 mln euro. Jeśli pozostanie w Lyonie, a na ME we Francji odniesie duży sukces, wtedy cena zostanie wywindowana jeszcze wyżej.

        Co do mistrzostwa, uważam, że na Lyon jest jeszcze za wcześnie. Teraz ambicja i waleczność wyrzuciła ich na sam szczyt, jednak brakuje doświadczenia, niezbędnego w walce o tytuł mistrzowski.

  • Piotrek

    Oczywiście Kuba wiem o co Ci chodzi z tą ceną. Chyba się trochę źle wyraziłem. Nie ma co te 30 mln w obecnych czasach to jest naprawdę minimalna kwota. Skoro takie Palermo woła za Dybalę 40 mln to ja niewiem ile w takim razie wart jest Lacazette 😉
    Wydaje mi się jednak, że Aulas będzie chciał za wszelką cenę utrzymać trzon zespołu. Szanse na to na pewno wzrosną jeśli OL zdoła się zakwalifikować do LM, a szanse na to są duże. Ja się też martwię o Fekira, bo jeżeli nadal będzie prezentował taką wyborną formę to on też będzie mógł przebierać w ofertach.